Współpracowali z Kubicą i Orlenem. Włoski gigant ponownie myśli o F1

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Orlen przez trzy sezony był sponsorem tytularnym Alfy Romeo w F1, a Robert Kubica rezerwowym kierowcą tej ekipy. Włosi opuścili stawkę z końcem 2023 roku. Niewykluczone, że wkrótce do niej wrócą. Wiele zależeć będzie m.in. od decyzji UE.

W tym artykule dowiesz się o:

Alfa Romeo pojawiła się w Formule 1 jako sponsor Saubera w 2018 roku. W kolejnym sezonie zwiększyła swoje zaangażowanie w zespół z Hinwil, ale nigdy nie stała się właścicielem szwajcarskiej ekipy. Była to współpraca sponsorska obu podmiotów, kosztująca rocznie ok. 30 mln dolarów. W sezonach 2020-2022 w nazwie zespołu funkcjonował też Orlen, a jego rezerwowym był Robert Kubica.

Szwajcarzy postanowili sprzedać swój zespół Audi, co wymusiło zakończenie współpracy z Alfą Romeo. Marka należąca do koncernu Stellantis opuściła F1 z końcem 2023 roku. Szef giganta motoryzacyjnego nie wyklucza jednak ponownej rywalizacji w królowej motorsportu.

- Jeśli spojrzeć na zwrot z inwestycji, to Formuła 1 jest najskuteczniejszym narzędziem marketingowym. To najlepsza kategoria wyścigowa pod względem wpływu na media. Przed wprowadzeniem limitów budżetowych wydatki na ekipy wynosiły od 100 do 500 mln dolarów rocznie. Limit kosztów to zmienił. Wyrównał szanse i zwiększył zwroty z inwestycji - powiedział Carlos Tavares podczas wizyty na ostatnim wyścigu Formuły E w Misano.

ZOBACZ WIDEO: "On się pięknie uśmiechnie". Stanowcza opinia o Gregu Hancocku i jego przydatności

Szef koncernu Stellantis ma jednak pewne obawy, w którą stronę będzie zmierzać F1 biorąc pod uwagę zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w UE od roku 2035. - Formuła 1 to fantastyczne narzędzie do rozwijania technologii hybrydowej. Ten sport ma jednak problem, który musi rozwiązać. Mam na myśli zakaz stosowania silników spalinowych w autach począwszy od 2035 roku - dodał Tavares, cytowany przez agencję GMM.

- Szefowie F1 muszą się nad tym pochylić. Co zrobić w sytuacji, gdy przemysł motoryzacyjny nie może stosować silników spalinowych? Dotąd F1 rozwijała jednostki hybrydowe, przyczyniła się w ten sposób do rozwoju baterii i wielu innych komponentów. Przed F1 strategiczny problem do rozwiązania - stwierdził.

Tavares nie wykluczył, że Alfa Romeo w przyszłości znów zawita do F1. Powtórzenie modelu współpracy ze Szwajcarami może okazać się niemożliwe, bo zmieniły się realia finansowe. Jeszcze większym wyzwaniem może być zakup zespołu na własność, bo ich wartość wzrosła w ostatnich latach. Obecnie nawet najgorsze ekipy wyceniane są na niemal 1 mld dolarów.

- Musimy dokonać etycznego wyboru i pomyśleć o ludziach, których mam w fabryce. Oni liczą każdy grosz, aby firma mogła konkurować na rynku m.in. z chińskimi samochodami elektrycznymi. Jak mam spojrzeć pracownikom w oczy i powiedzieć im, że wydamy 20 mln dolarów rocznie na F1, podczas gdy oni proszą o kilka centów? To kwestia etyczna, bo staram się być blisko moich współpracowników. To też problem F1 - stwierdził Tavares.

Alfa Romeo, nawet jeśli nie powróci do F1, pojawi się najpewniej w innej serii wyścigowej. W grę wchodzą długodystansowe mistrzostwa świata WEC, wyścigi elektrycznej Formuły E albo rajdy samochodowe WRC. - Sporty motorowe są częścią DNA naszej marki. Najprawdopodobniej decyzja w tej sprawie nie zostanie podjęta przed końcem tego roku, ale Alfa Romeo na pewno wróci - podsumował szef koncernu Stellantis.

Czytaj także:
- Do lata wyleci z F1? Ultimatum dla Ricciardo
- Wiek nie stanowi przeszkody dla Alonso. Nawet nie myśli o końcu kariery

Komentarze (0)