Czerwone flagi pojawiły się na torze w Szanghaju po ledwie piętnastu minutach od rozpoczęcia sesji. - Trawa płonie - zgłosił przez radio Esteban Ocon. Początkowo wydawało się, że któryś z kibiców rzucił racę na tor. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Warto przy tym podkreślić, że po wydarzeniach z GP Holandii z ostatnich lat, wnoszenie pirotechniki na zawody Formuły 1 jest zakazane.
- Nie sądzę, abym kiedykolwiek widział pożar trawy na poboczu toru F1. Póki co jest to bardzo mały pożar, ale nie mam pojęcia, jak do niego doszło - komentował w Sky Sports dziennikarz David Croft.
Równie duże musiało być zaskoczenie sędziów, którzy przerwali jedyny trening F1 przed GP Chin. Do akcji wkroczyli natomiast funkcyjni. Początkowo na miejscu pracował tylko jeden porządkowy z gaśnicą, a następnie z pomocą przyszli mu koledzy. To pozwoliło opanować pożar w ciągu kilkudziesięciu sekund. Tym samym przerwa w piątkowych przejazdach kierowców nie trwała długo.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie ORLEN 80. Rajd Polski? Opowiada Mikołaj Marczyk
Wpadka z pożarem trawy to kamyczek do ogródka organizatorów GP Chin. Wyścig w Szanghaju powrócił do kalendarza F1 po pięcioletniej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Zespoły nie mają świeżych informacji o obiekcie, który w ostatnim okresie został poddany licznym pracom. Na torze przeprowadzono m.in. zabiegi mające zniwelować wybrzuszenia w asfalcie. Wszystko po to, aby kierowcy nie narzekali na nierówności nawierzchni.
Przerwanie treningu przed GP Chin na parę minut jest mimo wszystko problemem dla kierowców. W Państwie Środka mamy bowiem do czynienia z weekendem sprinterskim F1. Oznacza to, że w harmonogramie zawodów jest tylko jeden trening. Jeszcze w piątek przewidziano kwalifikacje do sprintu, zaś w sobotę rozegrany zostanie sprint oraz "czasówka" do wyścigu głównego.
Czytaj także:
- Hamilton wkrótce zakończy karierę? Zdecydowana deklaracja Brytyjczyka
- Williams pośmiewiskiem w F1. "Równie dobrze możesz zostać w domu"