"To jakiś żart". Co z karami dla kierowców w F1?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez

Poziom sędziowania w F1 budzi coraz więcej kontrowersji. Kevin Magnussen zbliża się do zawieszenia w wyścigu za zbyt agresywną jazdę, podczas gdy inni kierowcy domagają się zmiany obecnego systemu i nazywają go "żartem".

W tym artykule dowiesz się o:

Obecnie kierowcy Formuły 1 otrzymują nie tylko kary sportowe (np. doliczenie czasu do wyniku w wyścigu albo dodatkowy postój w alei serwisowej), ale też punkty karne. Są one dopisywane do ich licencji i tracą ważność dopiero po upływie roku kalendarzowego. Zgromadzenie 12 "oczek" karnych skutkuje automatycznym zawieszeniem na jedno Grand Prix.

Liderem zestawienia jest Kevin Magnussen, który ma 10 punktów karnych i już wkrótce może karnie pauzować podczas weekendu F1. Zagrożeni są też Sergio Perez (8 punktów) oraz Logan Sargeant (6 punktów). Tyle że w przypadku kierowców Red Bull Racing i Williamsa sankcje nagromadziły się przy okazji dość błahych sytuacji.

Chociażby Sargeant otrzymał dwa punkty karne w GP Chin, bo naruszył przepisy dotyczące samochodu bezpieczeństwa, nieznacznie wyjeżdżając przed jednego z rywali w momencie restartu wyścigu. - Kara czasowa to jedno, ale przyznawanie jeszcze punktów karnych w takiej sytuacji to jakiś żart. W ciągu weekendu wyścigowego zdarzają się dużo gorsze rzeczy, a kierowcy dostają wtedy tylko reprymendę - zauważył Amerykanin, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice

- Zdarzało mi się, że w kwalifikacjach kierowcy hamowali tuż przede mną, doprowadzali niemal do wypadku, a nic się nie działo. Tymczasem, gdy w Chinach nieco przekroczyłem linię i nawet tego nie wiedziałem, dostałem dwa punkty karne. To nie jest kierunek, którym należy podążać - dodał Sargeant.

Perez zwrócił uwagę na to, że system punktów karnych został wymyślony przed ponad 10 laty, gdy w kalendarzu było mniej wyścigów. Teraz kierowcy mają więcej okazji do zgarnięcia "oczek" i ryzyko pauzy w Grand Prix jest znacznie większe. - Czasem ponosisz konsekwencje jakiegoś czynu, więc po co dodatkowo przyznawać kierowcy punkty karne? Trzeba się temu przyjrzeć, bo mamy coraz więcej wyścigów - stwierdził kierowca Red Bulla.

- Wystarczy spojrzeć na punkty, które ma dany kierowca. Myślę, że u każdego można by znaleźć takie, gdzie zachowanie było na granicy. Na ten moment przepisy są jakie są, ale w przyszłości powinniśmy to wszystko zweryfikować i poddać analizie - podsumował Meksykanin.

Czytaj także:
- Ferrari idzie za ciosem. Dwa transfery z Mercedesa
- Nowy wyścig w kalendarzu F1? Inwestycja za 4 mld dolarów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty