Witalij Pietrow jest pierwszym Rosjaninem, który startował w Formule 1. Kierowca z Wyborga w sezonie 2010 dostał szansę występów w Renault u boku Roberta Kubicy. Nie jest tajemnicą, że wpływ na tamtą decyzję Francuzów miały względy finansowe. Ekipa z Enstone znajdowała się w kryzysie, a w zamian za fotel wyścigowy dla Pietrowa z Moskwy popłynęła spora ilość gotówki.
Rosjanin wielkiej kariery w F1 nie zrobił, ale okazjonalnie zdarza mu się ciągle występować w wyścigach długodystansowych oraz klasy GT. Od ponad dwóch lat Pietrow nie korzysta jednak z zaproszeń z Zachodu, gdyż sprzeciwia się sankcjom nałożonym na Rosję po ataku na Ukrainę. Kierowcy reprezentujący agresora muszą występować pod neutralną flagą. Nie mogą też popierać rosyjskiej agresji na Kijów.
- Dla nas ważne jest, jeśli nie jeździmy pod rosyjską flagą, to aby chociaż móc występować z rosyjską licencją. Dlatego zimą wystartowaliśmy w 24h Dubaj. Wszyscy w padoku byli zszokowani, że przyjechaliśmy i nawet wywalczyliśmy pole position! Mieliśmy rosyjskie licencje i nikt nie robił problemów. Nawet samochód był pomalowany w barwy rosyjskiej flagi - powiedział Pietrow w rozmowie z dziennikiem "Championat".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił w trybuny
Pietrow ma na myśli wyścig długodystansowy w Dubaju, jaki zorganizowała europejska holenderska firma Creventic. Posiada ona prawa do zawodów rozgrywanych na Bliskim Wschodzie, w którym rywalizują pasjonaci-miliarderzy. Część profesjonalnych kierowców z Europy zimą decyduje się na gościnne występy w serii organizowanej przez Holendrów, aby podreperować budżet. Właśnie względy finansowe sprawiły, że pozwolono Rosjanom na start w 24h Dubaj.
Pietrow twierdzi, że sam mógłby na podobnych zasadach startować w zachodniej Europie. - Nie widzę jednak sensu, by brać udział w wyścigach, skoro nie akceptuje się w nich rosyjskich licencji. Musimy protestować i walczyć o to, aby nie było żadnych ograniczeń dla Rosjan i rosyjskich sponsorów - stwierdził.
- Mógłbym pokazać moją skrzynkę pocztową. Zespoły same do mnie piszą, zapraszają mnie na wyścigi do Hiszpanii czy Włoch. Takie same propozycje otrzymuje Sirotkin (były kierowca Williamsa w F1 - dop. aut.). Grzecznie odmawiamy. Dlaczego? Po co mamy startować, skoro potrzebują naszych pieniędzy, ale równocześnie nie godzą się na nasze występy pod rosyjską flagą? - zapytał Pietrow.
Czytaj także:
- Genialny inżynier nie odejdzie z F1. Padły kluczowe słowa
- Koniec z niesportową jazdą w F1. Będą surowsze kary