W niedzielę na Red Bull Ringu, gdzie rozgrywano GP Austrii, doszło do chwilowego zakłócenia porządku. Tuż przed wyścigiem Formuły 3 kilku protestujących przedarło się przez płot i dotarło aż do pułapki żwirowej. Grupa aktywistów w porę została schwytana przez ochronę. Jak ujawnił "Kronen Zeitung", byli to działacze wspierający walkę z globalnym ociepleniem.
- Dwie osoby dotarły do pułapki żwirowej w trzecim zakręcie, po czym zostały zatrzymane przez ochronę. Najwyraźniej weszły na teren obiektu przez zachodnią, zalesioną część toru - przekazał rzecznik austriackiej policji.
Po niedzielnej akcji policja zatrzymała trzy osoby - dwóch mężczyzn i kobietę. Mieli oni w planach przyklejenie się do asfaltu i storpedowanie weekendu Formuły 1. Swoim zachowaniem chcieli zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne i konieczność dbania o środowisko naturalne.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
Zatrzymani będą musieli teraz zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Austriackie służby informują, że aktywiści odpowiedzą m.in. za nielegalne wtargnięcie na obiekt, nieposiadanie biletów na wyścig F1, zakłócanie porządku publicznego oraz zniszczenie mienia.
- Dla mnie ci ludzie nie są aktywistami. To niebezpieczne osoby. Biorą dziesiątki tysięcy pokojowo nastawionych fanów motorsportu jako zakładników, niszcząc w ten sposób klimat i nasze społeczeństwo - powiedział w austriackiej prasie Christopher Drexler, gubernator kraju związkowego Styria, w którym mieści się Red Bull Ring.
Drexler dodał, że tego typu wybryki aktywistów stanowią zagrożenie dla kierowców, kibiców i pracowników ochrony. - W ostatecznym rozrachunku cierpią na tym osoby, które faktycznie coś robią na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym - podsumował.
Czytaj także:
- Wszyscy w F1 czekają na jego decyzję. Naciski go nie ruszają
- Kolejny ważny ruch w F1. Miliarder nie szczędzi grosza