Jeszcze w czerwcu Sergio Perez otrzymał nowy, dwuletni kontrakt w Red Bull Racing. Zespół najprawdopodobniej chciał w ten sposób podbudować mentalnie Meksykanina, ale nie dało to większych efektów. 34-latek od wielu tygodni spisuje się słabo i już w poniedziałek może zostać bez pracy w Formule 1.
Od kwietniowego GP Chin meksykański kierowca zdobył tylko 21 punktów, podczas gdy partnerujący mu Max Verstappen - 129. W tej sytuacji "czerwonym bykom" trudno będzie wywalczyć mistrzostwo wśród konstruktorów, bo coraz szybszy jest McLaren, gdzie regularnie punktuje dwóch kierowców.
Spora część źródeł w padoku F1 sądzi, że decyzja już zapadła. Kontrakt Pereza zezwala na wcześniejsze zakończenie współpracy, jeśli od Verstappena dzieli go co najmniej 100 punktów. Obecnie Meksykanin traci 141 "oczek" i nawet świetny występ w GP Belgii nie pozwoli zniwelować tej różnicy poniżej wymaganego progu. - Sergio wie, że musimy mieć oba bolidy przed McLarenem, aby zdobyć tytuł w klasyfikacji konstruktorów, a w ostatnich wyścigach tak nie było - powiedział Helmut Marko w Servus TV.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
- Naszym celem jest wygranie mistrzostw kierowców i konstruktorów, a w poniedziałek na spotkaniu omówimy kwestię tego, jak to osiągnąć - dodał doradca Red Bulla ds. motorsportu.
81-latek pochwalił też Verstappena, który po raz kolejny był najszybszy w kwalifikacjach, choć z powodu kary za wymianę silnika nie rozpocznie wyścigu z pole position. - Pokazał, że jest absolutnie najlepszy, zwłaszcza w takich zmiennych warunkach - zaznaczył.
- Kluczowe jest również to, że McLaren nie był tak mocny na mokrej nawierzchni. Na suchej najpewniej byłby szybszy. Oznacza to, że mamy lepsze pozycje startowe niż zakładaliśmy i czeka nas ekscytujący wyścig. Wspaniale jest też widzieć Sergio, który się poprawił. Start z pierwszego rzędu w jego przypadku wygląda dużo lepiej - stwierdził Marko.
W przypadku zwolnienia Sergio Pereza awans do głównej ekipy Red Bulla ma zanotować ktoś z trójki Daniel Ricciardo, Liam Lawson albo Yuki Tsunoda.
Czytaj także:
- Kolejny zwrot ws. hitowego transferu. Kierowca F1 znów zmienił zdanie?
- McLaren wyznaczy kierowcę numer jeden? "Muszę na to zasłużyć"