Tak rosyjski miliarder okiwał Amerykanów. Nie przeszkodziły mu nawet sankcje

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Haas / Getty Images / Mikhail Svetlov / Na zdjęciu: pracownicy Haasa, w kółku Dmitrij Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Getty Images / Mikhail Svetlov / Na zdjęciu: pracownicy Haasa, w kółku Dmitrij Mazepin
zdjęcie autora artykułu

Zaczęło się od wizyty komorników w padoku F1, którzy zajęli sprzęt zespołu i zabronili Haasowi wyjazdu z Holandii. Następnie wystarczyło kilkanaście godzin, aby Amerykanie przelali ok. 13 mln dolarów na konto oligarchy Dmitrija Mazepina. Dlaczego?

Dmitrij Mazepin to jeden z oligarchów, który wzbogacił się na współpracy z reżimem Władimira Putina. Obaj panowie rozmawiali na krótko przed wybuchem wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku. Oficjalnie o tym, jak wygląda sytuacja na rynku nawozów, gdzie potentatem jest firma miliardera - Uralkali. Nieoficjalnie dyskutowali o tym, jak inwazja na Kijów wpłynie na sytuację żywnościową na świecie.

Wtedy majątek Mazepina szacowany był na co najmniej 7 mld dolarów. Obecnie to "tylko" 2,5 mld dolarów. Oligarcha stracił na rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ale nadal stoi u boku Putina. W lipcu obaj spotkali się na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Kazachstanie.

Mazepin odgryzł się Haasowi

Biznesmen stał się za to "persona non grata" w świecie Formuły 1, choć jeszcze w 2021 roku uratował Haasa przed bankructwem. Przelał amerykańskiej ekipie ok. 25-30 mln dolarów, a w zamian jego syn Nikita otrzymał miejsce w F1. Tyle że cieszył się ze startów w królowej motorsportu tylko jeden sezon. Nie zdobył ani jednego punktu, często powodował wypadki, ale o jego losie zadecydowała rosyjska inwazja na Kijów.

ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie

Haas po wybuchu wojny w Ukrainie nie chciał być kojarzony z rosyjskim kapitałem i w marcu 2022 roku zerwał współpracę z Uralkali. Tyle że firma oligarchy zdążyła wcześniej przelać ok. 13 mln dolarów w ramach pierwszej transzy sponsorskiej w tym sezonie. Niemal od razu zaczęła domagać się zwrotu tej kwoty. Amerykanie nie chcieli o tym słyszeć. Zwracali też uwagę na zachodnie sankcje, które zabraniają im transakcji z firmą oligarchy.

Przełom nastąpił latem tego roku. Sąd w Szwajcarii po wielomiesięcznym procesie wydał wyrok korzystny dla Uralkali. Haas miał dwa miesiące, aby przelać miliony dolarów do Rosji. Znów tego nie zrobił.

"Brak podjęcia przez Haas wymaganych działań stanowi rażące naruszenie decyzji sądu arbitrażowego, w którym obie strony zgodziły się rozstrzygać spory. To nadaje nowe znaczenie wyrażeniu 'niesportowe zachowanie'. Uralkali użyje wszelkich dostępnych środków, dostępnych na mocy prawa, aby wyegzekwować postanowienie sądu. Wszyscy obecni i potencjalni sponsorzy Haasa powinni wiedzieć, jakiego podejścia mogą się spodziewać po tej firmie" - napisało Uralkali w oświadczeniu pod koniec lipca.

Komornicy w padoku F1

Zwrot nastąpił w ubiegły czwartek. Gdy Haas rozkładał swój sprzęt w padoku przed GP Holandii, nagle na miejscu pojawiły się holenderskie służby celne i tamtejsi komornicy. Dokonali oni zajęcia maszyn amerykańskiej ekipy. Zespół otrzymał zgodę na start w wyścigu w Zandvoort, ale też zakazano mu opuszczania kraju.

- Haas musi nas poinformować, gdzie znajduje się cały jego sprzęt. Jeśli nie zastosuje się do naszej decyzji, popełni przestępstwo. Musi być posłuszny, nie może się bawić w chowanego. Piłka jest po ich stronie - powiedział prawnik z kancelarii OSK Advocaten, cytowany przez "Championat", reprezentujący Uralkali.

Zajęty sprzęt Haasa w Holandii
Zajęty sprzęt Haasa w Holandii

- Sąd podjął decyzję jakiś czas temu. W pełni ją zaakceptowaliśmy. Próbowaliśmy dokonać płatności, ale to dość skomplikowany proces ze względu na sankcje. Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny - bronił się w Viaplay Ayao Komatsu.

- My niczego nie negocjujemy. Decyzja została podjęta i w żaden sposób jej nie negocjujemy. Zaakceptowaliśmy wyrok już pierwszego dnia. Pytanie brzmi, jak wykonać przelew ze Stanów Zjednoczonych do Rosji w dobie sankcji - dodał szef Haasa.

W sobotę Haas poinformował, że przelew na kwotę ok. 13 mln dolarów został zrealizowany. Minęło kilkanaście godzin i Rosjanie oświadczyli, że... żadnych pieniędzy nie dostali. W niedzielę po wyścigu Haas nie mógł pakować sprzętu i opuścić toru w Zandvoort.

Mazepin dopiął swego

Sprawa została rozstrzygnięta w poniedziałek, kiedy to Uralkali potwierdziło otrzymanie pieniędzy. Do Rosji dotarł też bolid Mazepina z sezonu 2021, który rosyjski kierowca miał otrzymać na własność - tak stanowiła umowa. W jaki sposób Amerykanie wysłali pieniądze Mazepinowi, skoro zabraniają im tego sankcje?

Nieoficjalnie wiadomo, że Haas wykorzystał jedną ze spółek-córek zarejestrowanych na Bliskim Wschodzie, najprawdopodobniej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Od inwazji na Kijów nie dołączyły one do zachodnich sankcji i stały się rajem dla rosyjskich oligarchów. Miliarderzy, którzy nie mogą obecnie swobodnie podróżować po Europie, wybierają wakacje w Dubaju.

Dmitrij Mazepin (po prawej) wezwany na Kreml przez Władimira Putina (fot. kremlin.ru)
Dmitrij Mazepin (po prawej) wezwany na Kreml przez Władimira Putina (fot. kremlin.ru)

"Środki otrzymane przez Uralkali od zespołu Haas w wyniku postępowania arbitrażowego zostaną przeznaczone na rozwój naszych możliwości produkcyjnych, co pozwoli nam na dalsze zwiększanie naszego wkładu w zapewnienie światowego bezpieczeństwa żywnościowego" - ogłosiła w poniedziałkowe popołudnie rosyjska firma.

Firma Mazepina obecnie dokonuje ekspansji w Afryce. Oficjalnie twierdzi, że chce pomóc w walce z głodem na tym lądzie. To jednak element polityki Putina, który po wybuchu wojny w Ukrainie stał się pariasem na arenie międzynarodowej i szuka sojuszników właśnie w Afryce.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:Kubica zmierza po mistrzostwo Europy. Polak komentuje wygraną w BelgiiOjciec Verstappena znów atakuje Red Bulla. "Niech zespół spojrzy w lustro"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty