Lewis Hamilton najpewniej odlicza dni do opuszczenia Mercedesa. Chociaż Brytyjczyk jest związany z zespołem z Brackley od 2013 roku i zdobył dla niego sześć tytułów mistrzowskich, to od trzech sezonów Niemcy nie są w stanie zbudować konkurencyjnego bolidu Formuły 1. Ostatnie GP Sao Paulo było niezwykle frustrujące dla 39-latka, który bardziej walczył z samochodem, niż z rywalami.
Hamilton w sobotnim sprincie zajął jedenaste miejsce, po czym w niedzielnym wyścigu dojechał do mety jako dziesiąty. W trudnych warunkach kilkukrotnie wypadał z toru, a powtórki telewizyjne pokazywały, jak bardzo musi się napocić za kierownicą. - Tego bolidu nie da się prowadzić - brzmiał jeden z gorzkich komentarzy Hamiltona przez radio.
- To był katastrofalny weekend. Najgorszy bolid, jaki kiedykolwiek miałem. Dziękuję za wasz wysiłek i świetną robotę wykonaną przez chłopaków podczas pit-stopu - powiedział lider Mercedesa na zakończenie GP Sao Paulo w trakcie komunikacji radiowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"
Wcześniej, po fatalnych kwalifikacjach do sprintu, Hamilton mówił dziennikarzom, że "nie jest specjalnie zmartwiony" tym, co przyniesie dalsza część weekendu. Już po wyścigu w rozmowie ze Sky Sports przekonywał, że mógłby w tej chwili "polecieć na wakacje", zamiast udawać się na ostatnie trzy wyścigi F1 w sezonie 2024.
Tego typu komentarze wywołały plotki, że drogi Brytyjczyka i Mercedesa mogą się rozejść jeszcze przed końcem sezonu 2024. Niemiecka ekipa mogłaby oddać bolid w ręce 18-letniego Andrei Kimiego Antonellego, który w przyszłym roku zastąpi Lewisa Hamiltona. Włoch mógłby zebrać cenne doświadczenie, a Hamilton odpocząłby mentalnie przed przenosinami do Ferrari.
Mercedes postanowił jednak uciąć spekulacje. Jak dowiedziała się stacja Sky Sports, w Brackley nie ma tematu przedwczesnego zakończenia współpracy z Hamiltonem. 39-latek wsiądzie do kokpitu modelu W15 w Las Vegas, Katarze i Abu Zabi. Później uda się jeszcze w trasę pożegnalną z Mercedesem. Obejmuje ona kilka wizyt u sponsorów i w fabrykach niemieckiego giganta.