Jedyne takie wydarzenie w F1. Londyn zorganizuje wyjątkowe show

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: GP Singapuru
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: GP Singapuru

To będzie coś, czego Formuła 1 jeszcze nie widziała. Po raz pierwszy w historii będziemy świadkami prezentacji wszystkich bolidów w jednym miejscu i o tym samym czasie. W ten sposób F1 zamierza rozpocząć celebrację 75. rocznicy powstania dyscypliny.

W tym artykule dowiesz się o:

Już na początku przyszłego roku Formuła 1 zawita ponownie do Londynu, oferując fanom wyjątkowe widowisko F1 75 w hali O2 Arena. Wszystkie dziesięć zespołów spotka się 18 lutego, aby wspólnie zainaugurować nowy sezon i uczcić 75-lecie sportu. Jednym z głównych punktów wieczoru będzie prawdopodobnie pierwszy publiczny występ Lewisa Hamiltona w czerwonych barwach Ferrari.

Wydarzenie zaplanowane na godz. 20.00-22.00 obfitować będzie w wywiady i występy artystyczne, choć nazwiska muzyków i prowadzących pozostają na razie tajemnicą. Stefano Domenicali, szef Formuły 1, w rozmowie z "The Independent" określił je jako "fantastyczną okazję dla fanów w każdym wieku, by z bliska doświadczyć niesamowitego widowiska, jakim jest F1".

To niecodzienne przedsięwzięcie zastąpi tradycyjne prezentacje nowych samochodów poszczególnych zespołów. Zamiast tego, wszystkie ekipy jednocześnie zaprezentują się fanom, co jest logistycznie dogodnym rozwiązaniem - siedem z dziesięciu zespołów ma siedziby w Wielkiej Brytanii, a przedsezonowe testy w Bahrajnie rozpoczną się tydzień później.

ZOBACZ WIDEO: Orzeł z innym prezesem zyska nową jakość? Jest jeden warunek

Jednak ceny biletów, które trafią do sprzedaży w piątek, budzą pewne kontrowersje. Wejściówki kosztują od 58 do 113 funtów za dwugodzinny show bez udziału bolidów na torze. Dla porównania, podobne wydarzenia w Londynie w 2017 roku oraz w Melbourne w 2019 roku, obejmujące przejazdy samochodów F1, były darmowe. Mimo to organizatorzy spodziewają się kompletu publiczności w 15-tysięcznej hali O2 Arena.

Organizatorem imprezy jest firma BrianBurkeCreative, która odpowiadała za ceremonię otwarcia i zamknięcia inauguracyjnego GP Las Vegas. Choć niektórzy kierowcy, jak Max Verstappen, krytykowali poprzednie wydarzenia za zbytni nacisk na show kosztem sportu, formuła ta cieszy się uznaniem władz F1 i promotorów pragnących promować sport na całym świecie.

Powrót do Londynu to kontynuacja strategii przyciągania młodszej i bardziej zróżnicowanej publiczności, zapoczątkowanej przez Liberty Media. W 2017 roku podczas F1 Live London na Trafalgar Square kibice mogli podziwiać m.in. Sebastiana Vettela wykonującego efektowne "bączki" swoim Ferrari oraz występy zespołu Little Mix. Wtedy jednak Lewis Hamilton zdecydował się na krótki urlop w Grecji i nie pojawił się na wydarzeniu.

Tym razem siedmiokrotny mistrz świata prawdopodobnie nie opuści londyńskiego show, zwłaszcza że może to być jego pierwszy publiczny występ jako kierowcy Ferrari. Przejście Hamiltona do najbardziej utytułowanego zespołu w historii F1 to jeden z najbardziej ekscytujących momentów nadchodzącego sezonu.

Według prezentera Sky Sports, Martina Brundle'a, zbliżający się sezon zapowiada się jako "klasyk wszech czasów". Show F1 75 ma szansę być niezapomnianym początkiem tych emocji, a wspólna prezentacja zespołów może stać się nową tradycją w świecie wyścigów.

Chociaż ceny biletów mogą ograniczyć dostęp części fanów, wydarzenie to stanowi wyjątkową okazję do zobaczenia swoich ulubionych kierowców i zespołów w jednym miejscu. Dwa tygodnie po londyńskim show sezon zainauguruje GP Australii na torze Albert Park w Melbourne, a wcześniej zespoły będą miały okazję do testów w Bahrajnie.

F1 75 w Londynie to nie tylko uczczenie bogatej historii sportu, ale także krok w przyszłość, który ma na celu zbliżenie Formuły 1 do jej fanów. W dobie rosnącej popularności, takie wydarzenia mogą stać się kluczowym elementem kalendarza każdego miłośnika wyścigów.

Komentarze (2)
avatar
Iza Lorek
15.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
będą fajerwerki !@ 
avatar
pioetrek_on_www
14.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Russell się pewnie rozbije...Lewis i Leclerc będą wyglądali jakby jechali czerwonymi autobusami a wygra Verstappen...