Max Verstappen w piątek skradł nagłówki mediów. Mistrz świata Formuły 1 potajemnie odbył testy w Ferrari - i to na torze Nurburgring Nordschleife. Nie był to jednak bolid F1 włoskiej marki. Reprezentant Red Bull Racing wsiadł do Ferrari 296 GT3. Uczestniczył w oficjalnych testach Nurburgring Langstrecken Serie. Aby nie zostać rozpoznanym, przyjął pseudonim Franz Hermann, a fotografowie z zewnątrz nie mogli wejść do garażu. Fani i dziennikarze odkryli jednak, kto tak naprawdę zasiada w 600-konnej, granatowo-czerwonej maszynie.
Niemiecki magazyn "Auto Motor und Sport" poinformował, że Holender pokonał kilka okrążeń dla frajdy. Zabawa to jednak nie był jedyny cel 27-latka. Verstappen podobno chce wyrobić sobie specjalną licencję wyścigową do startów na Nordschleife, czyli północnej pętli Nurburgringu.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Nurburgring Nordschleife to jeden z najbardziej kultowych obiektów wyścigowych na świecie, o ile nie najbardziej kultowy. Liczy ponad 20 kilometrów i składa się aż ze 154 zakrętów. Trzykrotny mistrz świata F1 z lat 60. i 70. poprzedniego stulecia Jackie Stewart kiedyś nazwał go "Zielonym Piekłem" i i tak już zostało.
Tor biegnie pośród lasów w górach Eifel w zachodnich Niemczech, jest niebezpieczny i wymaga nie lada umiejętności za kółkiem. Głównie ze względu na nierówny teren, na którym wytyczono trasę. Różnica między jej najniższym a najwyższym punktem to przeszło 300 metrów. Są strome podjazdy i zjazdy, a także łuk pochylony ostro do wewnątrz. Kiedyś na północnej pętli ścigała się Formuła 1, współcześnie jest to wykluczone ze względów bezpieczeństwa. Na przestrzeni lat zginęło tam wielu zawodników.
Tymczasem Verstappen najwyraźniej uwielbia ten tor. Już wielokrotnie ścigał się na nim w wirtualnym świecie, ale e-wyścigi chyba przestały wystarczać 27-latkowi. Chcąc wystartować na Nordschleife w rzeczywistym samochodzie, musi wysiąść z bolidu F1 i uzyskać odpowiedni papier. Obowiązuje to nawet kogoś, kto cztery razy sięgnął po mistrzostwo w najważniejszej serii wyścigowej świata i jest obecnie przypuszczalnie najlepszym kierowcą na tej planecie.
Chodzi o tzw. licencję Nordschleife, wydawaną przez niemieckie organy. Jest potrzebna, by móc uczestniczyć w cyklu Nurburgring Langstrecken Serie. Jedną z jego rund jest wyścig 24-godzinny w "Zielonym Piekle". W użyciu są samochody zbliżone do seryjnych, turystyczne (TC) oraz Gran Turismo (GT).
Kiedy zobaczymy Verstappena w wyścigu na północnej pętli? Na razie nie wiadomo, ale czempion F1 chyba nie chce długo czekać. - Nurburgring Nordschleife to jeden z absolutnie moich ulubionych torów i liczę, że w ciągu paru lat będę mógł rywalizować na nim w prawdziwym aucie GT3 - powiedział Holender zeszłego roku w wywiadzie ze zwycięzcą wyścigu DNLS, czyli wirtualnych zawodów na tym obiekcie.