W Formule 1 coraz więcej spekuluje się o przyszłości Maxa Verstappena. Czterokrotny mistrz świata jest na zakręcie. Jego znakomita passa może bowiem dobiegać właśnie końca. Szanse na piąty z rzędu tytuł kierowcy Red Bull Racing wyglądają coraz słabiej, wobec coraz bardziej klarownej przewagi McLarena.
Po sześciu wyścigach sezonu 2025 Holender ustępuje w klasyfikacji generalnej obydwu zawodnikom stajni z Woking, a do Oscara Piastriego traci już 32 punkty. Jego bolid zwyczajnie jest za mało konkurencyjny.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Co więcej, kolejne lata to wielka niewiadoma, ponieważ w sezonie 2026 nastąpi w F1 rewolucja techniczna, która może przetasować układ sił w stawce. Red Bull zdaje się nie mieć w tej rozgrywce tak mocnych kart, jakimi dysponował w przeszłości. Z zespołu odszedł genialny konstruktor bolidów Adrian Newey. Ekipa zakończy również współpracę z Hondą, od której bierze obecnie znakomity silnik. Teraz team spróbuje zbudować jednostkę napędową u siebie, z pomocą Forda. Pytanie, co z tego wyjdzie.
Nic dziwnego, że pojawiają się plotki o ewentualnych przenosinach Verstappena do innego pracodawcy. W tym kontekście najczęściej mówiło się o Astonie Martinie (to ten zespół pozyskał Neweya i Hondę), niekiedy też o Mercedesie. Czempion ma umowę z Red Bullem do końca sezonu 2028, ale prawdopodobnie są w niej zapisy pozwalające zakończyć współpracę wcześniej w przypadku braku określonych wyników.
Damon Hill - mistrz świata F1 z 1996 roku, a obecnie komentator i ekspert telewizyjny - zasugerował 27-letniemu Verstappenowi przeczekanie sezonu 2026 poza królową motorsportu. Po to, aby zorientować się, kto zbudował najlepszy samochód - i dopiero wtedy podpisać kontrakt.
- Red Bull walczy o utrzymanie Maxa Verstappena. W jego kontrakcie jest klauzula. Wyjaśniono dosyć wyraźnie, że jest to klauzula dotycząca wyników. Jeśli nie będzie określonych rezultatów - bądźmy szczerzy, on nigdy nie jeździ na mniej niż 100 proc. Jeżeli nie dadzą mu tego, wówczas może swobodnie pójść, gdzie będzie chciał. Dlatego Red Bull jest pod presją. Gdzie może odejść? Nie wiem. Mówią, że George Russell jest o krok od podpisania kolejnej umowy z Mercedesem, wtedy ten kierunek byłby zablokowany. Nie wiem - analizował Hill w podcaście BBC "Chequered Flag".
- Myślę, że może zrobić sobie rok przerwy. To może być rozsądny ruch, zobaczyć w którą stronę wieje wiatr po tych nowych zmianach w przepisach. Jest młody, zdobył cztery mistrzostwa, wygrał Bóg wie ile wyścigów. Nikt nie wie, co czeka nas po zakończeniu tego sezonu. Może przeczekać przyszły rok i pomyśleć sobie: "OK. Widzę, w jakim kierunku zmierza przyszłość na następne 10 lat" - dodał Hill.