Tegoroczny sezon Formuły 1 nie układa się po myśli Ferrari. Włosi przygotowali słabszy bolid, w efekcie są dopiero czwartą siłą w stawce. Co więcej, czasami muszą odpierać ataki piątego Williamsa. Na siedem dotąd rozegranych rund, Charles Leclerc tylko raz stanął na podium. Był trzeci w GP Arabii Saudyjskiej.
Toteż przed domowym GP Monako lider ekipy z Maranello nie robił sobie wielkich nadziei. Okazało się jednak, że na ulicznym torze w księstwie czerwony samochód czuje się jak ryba w wodzie. Leclerc sensacyjnie dyktował tempo we wszystkich trzech treningach. W kwalifikacjach potwierdził, że nie był to przypadek. Walczył o zwycięstwo, ale został pokonany przez Lando Norrisa. Kierowca McLarena pojechał lepiej o 0,1 s. Przy okazji pobił rekord monakijskiej pętli.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski dzwonił do sędziego. Tomasz Bronder zdradza, jak wyglądała rozmowa
Leclercowi zostało na pocieszenie drugie pole startowe, ale jest to dla niego pocieszenie niewielkie, bo w Monako bardzo trudno poprawić swoją pozycję w wyścigu. Ze względu na bardzo ograniczone możliwości wyprzedzania na ciasnych ulicach. Faworyt gospodarzy być może stracił wielką szansę na jedyny triumf w tym roku. Dlatego pluje sobie w brodę, choć jednocześnie nie widzi niczego istotnego do poprawy na swoim okrążeniu.
- Zawsze można zrobić coś więcej, ale koniec końców to było wszystko, co mogliśmy wycisnąć. Myślę, że moje okrążenie było naprawdę dobre. Pierwszego "kółka" trochę szkoda, bo gdy zaliczysz dobre okrążenie na początku, masz nieco więcej pewności siebie na drugi przejazd. Mnie nie było to dane. W drugim sektorze napotkałem innych kierowców, ale tak to już jest - powiedział Leclerc w Sky Sports.
- Po prostu jestem oczywiście bardzo sfrustrowany. Wiemy, że niezupełnie mamy bolid, aby walczyć o zwycięstwa w tym roku, ale w ten weekend nasz samochód prowadzi się dobrze. Ruszając z drugiego pola będzie tutaj trudno, żeby przebić się na prowadzenie - dodał.
Wysoka dyspozycja Leclerca w ojczyźnie nie jest chyba wyłącznie zasługą bolidu. Wydaje się, że domowy tor po prostu mu "leży". Rok temu wręcz zdominował GP Monako. Był najszybszy w dwóch treningach, następnie wygrał kwalifikacje, a potem sam wyścig. Dziennikarze spytali teraz 27-latka, dlaczego jest tak mocny na ulicach, na których dorastał. - Nie wiem. Generalnie lubię tory uliczne. Lubię pójść na całego w kwalifikacjach i maksymalnie zaryzykować. I uważam, że w większości przypadków to się opłaca. Chociaż czasami nie - odpowiedział.
- Tak czy inaczej, jestem dumny z sobotniego wyniku, ponieważ na papierze miał to być dla nas bardzo ciężki weekend. Ostatecznie nie jest taki zły - dodał.
Drugi kierowca Ferrari, Lewis Hamilton, ukończył kwalifikacje na czwartym miejscu. Pojechał wolniej niż Leclerc o 0,3 s.