"Corriere dello Sport" to kolejne poważne źródło, które informuje o możliwym odejściu Charlesa Leclerca z Ferrari. Chociaż Monakijczyk ma ważny kontrakt do 2029 roku, to znajdują się w nim zapisy umożliwiające wcześniejsze zakończenie współpracy w razie osiągania słabych wyników. Pierwsza taka możliwość pojawi się już po sezonie 2026, jeśli stajnia z Maranello kiepsko odnajdzie się w nowych regulacjach technicznych Formuły 1.
"Otoczenie Monakijczyka prowadzi już rozmowy z kilkoma innymi zespołami na temat potencjalnego transferu w 2027 roku" - przekazał włoski dziennik. Wtedy też może dojść do trzęsienia ziemi w F1. Kontrakty czołowych kierowców wygasają z końcem przyszłego sezonu, a rewolucja techniczna sprzyjać będzie wymieszaniu stawki i decyzjom o transferach.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
- Wielu kierowców czeka, aby zobaczyć, jak dobrze poradzi sobie dany zespół i jakimi bolidami będą dysponować. Kierowcy będą chcieli zdecydować, czy pozostać w obecnym otoczeniu, czy przenieść się do tego, które wypadło lepiej - powiedział w "The Straits Times" Nicolas Todt, menedżer lidera Ferrari.
- Charles jest jednym z czołowych kierowców swojego pokolenia, obok Maxa Verstappena i paru innych zawodników. Nie jest już dzieckiem, ma za sobą kilka sezonów w Ferrari. Potrzebujemy bolidu, który może wygrywać wyścigi F1. Mamy teraz dobry samochód, ale nie ma osiągów pozwalających na walkę o mistrzostwo świata. Zostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku Ferrari zbuduje taki bolid, gdy wejdą w życie nowe przepisy - dodał Todt.
Drugi fotel w bolidzie Ferrari zajmuje Lewis Hamilton, którego kontrakt obowiązuje do końca sezonu 2026 z opcją przedłużenia współpracy na 2027 rok. Jeśli Włosi nie odnajdą się w nowych regulacjach technicznych i nie będą osiągać satysfakcjonujących rezultatów, to mogą stracić również Hamiltona. Wtedy będą musieli wymienić cały skład przed sezonem 2027.
Ferrari w obecnym sezonie F1 nie wygrało ani jednego wyścigu. Zespół zajmuje trzecie miejsce w mistrzostwach z 298 punktami na koncie, z czego aż 173 to zasługa Leclerca. Monakijczyk jest piąty w "generalce" kierowców.