Imponujący debiut 17-letniego Polaka. Włosi zadowoleni z Przyrowskiego

Materiały prasowe / ACI Sport / Na zdjęciu: Jan Przyrowski
Materiały prasowe / ACI Sport / Na zdjęciu: Jan Przyrowski

Jan Przyrowski zadebiutował w wyższej kategorii motorsportowej, jaką jest FRECA. W ubiegły weekend 17-latek w barwach RPM pokazał swój potencjał na legendarnym torze Monza. W debiucie zgarnął piąte miejsce, co jest sporym wyczynem.

W tym artykule dowiesz się o:

Pogoda we Włoszech nie rozpieszczała kierowców serii FRECA i członków zespołów, a to w związku z intensywnymi opadami deszczu. W czwartek odbyła się 4-godzinna sesja testowa, która miała pomóc lepiej poznać tor i konstrukcję Tatuus T-318. Zadanie to było znacząco utrudnione, a w trakcie testów często następowały przerwy wywoływane przez czerwone flagi.

Przyrowski zadebiutował w nowej serii

Suma summarum Janowi Przyrowskiemu udało się pokonać 20 okrążeń i przez większość sesji plasować się w Top 8. Finalnie kierowca RPM zakończył ją na dwunastym miejscu. To tylko rozbudziło apetyty na więcej, a 17-latek wraz z inżynierami i mechanikami analizowali wszystkie obszary, w których mogą się poprawić.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"

Już w piątek widać było, że zawodnik Race Performance Motorsport coraz lepiej czuł się w samochodzie. Znów jednak pierwsza sesja przyniosła straty czasowe przez opady deszczu i czerwone flagi. Znacznie lepiej było w drugiej sesji, gdzie było już sucho, co odzwierciedlało prognozy pogody na sobotę i niedzielę. 17-latek był dziewiąty na koniec dnia.

Gdy nadeszła sobota kierowcy wyruszyli na wilgotny tor przy zaledwie 7 st. C. W 13-osobowej grupie B protegowany Akademii Motorsportu Orlen był piąty, a następnie awansował po tym jak jeden z rywali złamał limity toru. Suma summarum dało to ósmą pozycję startową do pierwszego wyścigu. W jego trakcie kilka niefortunnych sytuacji spowodowało spadek na szesnate miejsce, ale i dość szybki powrót na dziewiątą lokatę.

Przyrowski liczył się w walce o wyższe lokaty, ale niestety problemy w samej końcówce sprawiły, że doszło do spadku na dwunaste miejsce. Mimo to wśród debiutantów młody Polak był drugi.

Profesorska jazda na Monzy

Niedziela dostarczyła jeszcze większych emocji. Wspólna praca pomogła w poprawie wydajności, co w połączeniu z kapitalną formą Jana Przyrowskiego za kierownicą dało trzecie miejsce w grupie B. Finalnie polski kierowca ustawił się na piątym polu startowym. Po starcie 17-latek z Rossoszycy nie tylko utrzymał wysoką lokatę, ale również wywierał presję na rywalach przed nim.

Walka o czwarte miejsce przyniosła ogromne emocje, ale i dramaturgię. Początkowo walczyli o nią tylko Jan Przyrowski i Nikita Bedrin. Jednakże dołączył do nich Taito Kato. Japończyk zdołał ich rozdzielić, ale żaden z nich nie zamierzał zwalniać pola. To doprowadziło do kontaktu Kato i Bedrina w drugiej szykanie i ostatecznie odpadnięcia tego drugiego. W tym zamieszaniu Przyrowski musiał uniknąć Włocha i pilnować dystans do Japończyka, co się udało.

Jan Przyrowski na torze Monza (fot. Dutch Photo Agency)
Jan Przyrowski na torze Monza (fot. Dutch Photo Agency)

W samej końcówce neutralizacja odebrała szansę na potencjalny awans, a wyścig zakończono za samochodem bezpieczeństwa. Wszyscy byli pod wrażeniem występu kierowcy wspieranego przez Prosperity Investment Management. Wśród debiutantów rossoszycianin był najlepszy w całej stawce, co oznaczało podium i puchar za to wyróżnienie.

Gdyby Jan Przyrowski nie był zgłoszony jako kierowca-gość, na jego konto dopisano by 10 punktów do klasyfikacji generalnej serii FRECA, co oznaczałoby oficjalnie wicemistrzostwo wśród debiutantów i to tylko po jednym występie. Polak uległby w tej drugiej klasyfikacji tylko Dionowi Gowda, który przejechał cały sezon. To dodatkowo pokazuje, że protegowany Akademii Motorsportu Orlen wykorzystuje każdą nadarzającą się szansę i potrafi szybko adaptować się do sytuacji, potwierdzając gotowość do coraz większych wyzwań.

Jan Przyrowski ocenia świetny debiut w FRECA

- Wbrew pozorom był to dla mnie bardzo wymagający debiutancki weekend we FRECA na Monzy. Przedtem nigdy nie jeździłem w Świątyni Prędkości. Było ciężko, ponieważ nie mieliśmy dużo testów przed kwalifikacjami i wyścigami. Przeważnie padało, a na suchym pojeździliśmy nawet mniej jak 40 minut. Przesiadka z samochodu Formuły 4 do szybszego we FRECA, którym nigdy nie jeździłem i na nowym dla mnie torze, była wyzwaniem. Wraz z zespołem RPM staraliśmy się wykorzystać każdą okazję do nauki i polepszaliśmy, co się tylko da. Wyszło nam to dobrze i mogę być bardzo zadowolony z wyniku – powiedział Jan Przyrowski po debiucie w serii FRECA na torze Monza.

- W pierwszym wyścigu byłem blisko punktów, a w drugim wywalczyłem piąte miejsce, podium za najlepsze miejsce wśród debiutantów i byłem w stanie jechać bardzo dobrym tempem i dobrze zarządzać oponami. Najbardziej cieszę się z progresu, jaki osiągnąłem i tego, czego się nauczyłem. Dziękuję zespołowi RPM i kibicom, którzy trzymali za mnie kciuki. Jestem wdzięczny firmie Orlen i Akademii Motorsportu, jak i Geothermal Solutions i Repiński Transport za wsparcie - podkreślił protegowany Akademii Motorsportu Orlen i Prosperity Investment Management.

Jan Przyrowski po starcie w zespole RPM w serii FRECA na torze Monza ma przed sobą jeszcze jedno wyzwanie. Już 14-16 listopada czeka go walka o podium w klasyfikacji generalnej hiszpańskiej Formuły 4 podczas finału sezonu 2025 na torze Barcelona-Catalunya. Straty do poprzedzających go Eana Eyckmansa i Rene Lammersa wynoszą odpowiednio 8 i 35 punktów.

Do zdobycia jest jeszcze 75 "oczek", a w grze jest wicemistrzostwo serii indywidualnie i mistrzostwo zespołowe dla Griffin Core by Campos. Świetny występ w szybszej kategorii dostarczył wielu cennych doświadczeń, a także skrócił przerwę od ścigania, co też w perspektywie przygotowań do finału jest bardzo cenne.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści