Po zaskakującej pierwszej połowie sezonu i zwycięstwach w Grand Prix Malezji, Europy i Niemiec, Hiszpan dalej z pesymizmem wypowiada się o tempie Ferrari F2012. - Sądzę że przez lato nic się nie zmieniło - odparł na pytanie o to, czy czuł się faworytem w wyścigu o mistrzostwo. - Kiedy odetniesz się od tego na cztery czy pięć tygodni, a później zobaczysz tabelę i przez kilka dni zaczniesz rozmawiać o Formule 1, to może się wydawać, że mamy komfortową przewagę. Jeśli jednak trafią się nam dwa lub trzy gorsze wyścigi, wszystko się zmieni. Jeśli chodzi o osiągi w porównaniu do naszych rywali, to jesteśmy wyraźnie najwolniejsi. Mam przewagę punktową, ale na moją niekorzyść działa luka w tempie, więc nie sądzę, że jesteśmy faworytami.
By uzasadnić swe twierdzenia, Alonso zwrócił szczególną uwagę na suchy weekend o Grand Prix Węgier, który nie był już tak udany dla Ferrari jak ten na Silverstone czy Hockenheimringu. - Podczas ostatniej rundy różnica pomiędzy mną a pierwszym polem wynosiła osiem dziesiętnych sekundy, a to trochę za dużo. Musimy poprawić naszą sytuację. Zobaczymy jak pójdzie nam tutaj i jaka będzie Monza, ale mam nadzieję, że zdobędziemy kilka dobrych punktów. Kolejnym punktem odniesienia będzie Singapur. Na tym etapie będziemy już musieli zniwelować nasza stratę do pole position.