F1: Nowy przepis zapewni nieprzewidywalne wyścigi. Wszystko w rękach kierowców

Formuła 1 stanie się w tym sezonie bardziej nieprzewidywalna, a na kierowców spadnie większa odpowiedzialność za losy wyścigu. Argument malkontentów, że kierowca F1 to robot sterowany przez inżynierów od startu do mety zaczyna tracić na aktualności.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Nico Rosberg AFP / Nico Rosberg

Nowy przepis zakazujący zespołom przekazywania drogą radiową zawodnikom istotnych informacji podczas wyścigu sprawi, że czynnik ludzki znów zacznie odgrywać kluczową rolę w Formule 1. Poza szybką jazdą, kierowcy będą musieli się wykazać analitycznym myśleniem i inteligencją. Każdy błąd, zła ocena sytuacji lub pomyłka w ustawieniach silnika może kosztować faworytów zwycięstwo lub miejsce na podium. To wszystko na oczach bezradnych strategów zespołu. Jednocześnie większe szanse na wygraną, przy perfekcyjnych wyborach, zyskają zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie o zwycięstwie mogli tylko pomarzyć.

Od tego sezonu teamy nie będą mogły informować swoich kierowców o stanie opon, zużyciu paliwa, ustawieniach silnika, a nawet momencie zjazdu na pit stop. Pomysł wprowadzenia przepisu, który ponownie ma uczynić z kierowców prawdziwych herosów, po raz pierwszy padł we wrześniu 2014 roku. Obowiązywać zacznie już od GP Australii.

Zawodnicy staną się głównymi strategami, zyskają większą swobodę i - co za tym idzie - odpowiedzialność. FIA (Międzynarodowa Federacja Samochodowa) od 20 marca będzie ściśle dbała o przestrzeganie Artykułu 20.1 Regulaminu Sportowego F1, który stanowi: "Kierowca musi prowadzić samochód samodzielnie i bez pomocy".

Delegat techniczny FIA Charlie Whiting wysłał do wszystkich zespołów szczegółową listę komunikatów, które mogą przekazywać kierowcom podczas zawodów. Wśród nich są wszelkie doniesienia dotyczące bezpieczeństwa na torze, podstawowe wiadomości o tempie kierowców, pozycji rywali, czy informacje pogodowe.

Kierowcy będą mieli więcej pracy na torze. - Będziemy skazani tylko na siebie w większości sytuacji - mówi kierowca Mercedesa Nico Rosberg. - Cały czas sprawdzam, jakie będą moje nowe obowiązki i o czym nie mogę rozmawiać z zespołem. Na pewno będą momenty, w których nie będziemy wiedzieli co zrobić, ponieważ kierowca ma ograniczone pole manewru, kiedy zaczynają się kłopoty - dodaje Felipe Nasr z Saubera.

Na ciekawą konsekwencję radykalnego ograniczenia komunikacji radiowej uwagę zwrócił szef Mercedesa Toto Wolff. Sporym problemem może okazać się walka pomiędzy kierowcami tego samego teamu. Zespoły nie będą miały już takiej kontroli nad wewnętrznymi pojedynkami swoich zawodników. - Mapowanie silnika, o czym będą teraz decydować kierowcy, znacznie wpłynie na różnice pomiędzy bolidami. W zależności od ustawień będą mogli skuteczniej się bronić lub atakować. Przy czym, niekoniecznie może to być dobre w kontekście całego wyścigu - uważa Wolff.

O tym, czy Artykułu 20.1 pozytywnie wpłynie na widowiskowość wyścigów przekonamy się 20 marca w Australii, ale już teraz wiadomo, że to czego od dawna domagali się kibice F1 - zwiększenia roli kierowcy na torze - będzie miało miejsce. - Ludzie chcą oglądać zawody, w których teoretycznie słabszy może wygrać. Dlatego do tej pory wielu z nas przełączało na mecze Premier League, gdzie każdy może wygrać z każdym. Nowe regulacje mogą to samo wnieść do F1 - twierdzi szef Mercedesa.

Maciej Rowiński

Zobacz wideo: Damien Duff: Polsce brakuje wybitnych piłkarzy
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×