Po wypadku, który przydarzył się na 18. okrążeniu, Fernando Alonso przyznał, że nie wiedział gdzie jest, kiedy wysiadł z kokpitu. - Naprawdę, nie zdawałem sobie sprawy gdzie jestem... Po prostu leciałem i widziałem raz ziemie, a raz niebo. Nie wiedziałem w którym jestem miejscu, bo stało się to daleko od toru - powiedział.
- Chciałem jak najszybciej opuścić bolid, bo wiedziałem, iż moja rodzina w domu ogląda wyścig - dodał.
Hiszpan opisał już na chłodną swoją reakcję z incydentu. - W telewizji to na pewno tak nie wyglądało, ale leciałem bardzo powoli. Chciałem się zatrzymać, ale cały czas rolowałem. Naprawdę, było przerażająco - oznajmił.
- Ze mną wszystko w porządku. Dziękuje zespołowi medycznemu, który się mną zajął. Jedynie mam bóle kolan, które obijały się o kokpit. Resztę będę widział następnego dnia rano, gdy się obudzę. Cieszę się, że nic poważnego mi się nie stało - zakończył.
Sędziowie po zawodach orzekli, iż był to incydent wyścigowy.