Po czterech rundach trwającego sezonu przewaga Nico Rosberga nad Lewisem Hamiltonem wynosi aż 43 punkty. Słaby początek w wykonaniu Brytyjczyka wiąże się przede wszystkim z awaryjnością jego bolidu oraz słabymi startami.
W Rosji Hamilton przedarł się na drugi stopień podium z dziesiątego pola. W pewnym momencie wyścigu odrabiał w niezwykły sposób stratę do prowadzącego Rosberga. Zwolnił dopiero po komunikacie od zespołu o kolejnych problemach z bolidem.
- Wiedziałem, że jestem szybszy od pierwszego dnia. Dobrze jednak, że mogłem to zobaczyć po swoim tempie - przyznał. - Przygotowaliśmy się świetnie pod względem dopasowania balansu bolidu, ale w kolejnym wyścigu nie mogłem w pełni wykorzystać tego potencjału.
Hamilton nie martwi się słabszym początkiem drugiej kampanii z rzędu, w której broni tytułu mistrza świata.
- Zostało wciąż 17 wyścigów, w których możemy udowodnić naszą konkurencyjność. Mając tak świetny zespół mechaników, którzy doskonale pracują nad ustawieniami, nie ma powodu dla którego nie miałbym wreszcie powalczyć o zwycięstwa - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz Borussii zadziwił mistrza freestyle'u