Schumacher od niespełna dwóch lat przebywa w swoim domu w Genewie, gdzie kontynuuje żmudną rehabilitację po zagrażającym jego życiu wypadku we francuskich Alpach, który miał miejsce w grudniu 2013 roku.
Były kierowca Ferrari i Mercedesa podczas wakacji we francuskim ośrodku narciarskim w Meribel doznał poważnych obrażeń głowy po uderzeniu w skałę. Przez pół roku przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej. W ostatnich miesiącach praktycznie nie było informacji dotyczących stanu zdrowia byłego mistrza świata Formuły 1.
Dramatyczne doniesienia płyną z amerykańskiego serwisu newseveryday.com, na który powołują się europejskie media. Według nich w ostatnim czasie stan zdrowia Schumachera poważnie się pogorszył.
"Potrzebuje cudu, aby pozostać przy życiu" - amerykański serwis powołuje się na słowa będącego blisko rodziny anonimowego neurochirurga.
Już w lutym pojawiły się niepokojące informacje na temat stanu zdrowia wybitnego niemieckiego sportowca. - Schumacher? Mam informacje na jego temat i niestety nie są one dobre - mówił wówczas były szef Ferrari Luca di Montezemolo.
Żona Schumachera, Corinna, zainwestowała ogromne środki finansowe w utworzenie prywatnej kliniki. Na efekty trzeba było długo czekać. Według doniesień medialnych sprzed dwóch miesięcy "Schumi" nadal był sparaliżowany, miał problemy z pamięcią oraz mową. Leczenie siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1 kosztuje ponad 10 milionów euro rocznie.
Rodzina Michaela Schumachera nie zabrała głosu na temat najnowszych doniesień dotyczących pogorszenia stanu zdrowia wybitnego zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC