Lewis Hamilton po tym jak stracił niemal pewne punkty za wygraną w Malezji, głośno domagał się wyjaśnień od swojego zespołu.
- Ośmiu kierowców korzysta z naszych silników, a tylko mi przytrafiają się awarie. Ktoś musi mi to wyjaśnić, bo to jest nie do przyjęcia. Coś lub ktoś nie chce, żebym wygrywał w tym roku - powiedział.
Słowa mistrza świata wywołały prawdziwą burzę. Celebrujący podium Nico Rosberga szefowie Mercedesa zostali natychmiast poinformowani o zarzutach swojego podopiecznego.
Niki Lauda, który stanął przed kamerami Sky Sports oświadczył, że będzie dążył do rozmowy w cztery oczy z Brytyjczykiem.
- Mogę go przekonać, że nie robimy nic przeciwko niemu - powiedział Austriak. - Zespół ludzi pracuje na niego, jesteśmy z niego dumni i robimy wszystko, by zawsze dotarł do mety.
- Rano zabieram go do prywatnego samolotu i lecimy razem do Japonii. Mam nadzieję, że podniosę go na duchu, bo to nie koniec sezonu. Mistrzostwa kończą się z ostatnim wyścigiem - dodał Lauda.
ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: wygraliśmy 3:0, czego chcieć więcej?
{"id":"","title":""}