- Dwóch Rosbergów jest mistrzami świata... jeśli dobrze wychodzi z moich obliczeń - takim krótkim żartem spuentował swój tegoroczny sukces 31-letni Nico Rosberg, nowo koronowany czempion Formuły 1.
Kariera w motosporcie nie spadła mu z nieba, raczej została przekazana w genach. Obchodzący w tym roku swoje 68. urodziny Keijo Erik "Keke" Rosberg skrzętnie zaplanował, że syn pójdzie w jego ślady i pewnego dnia sam zostanie najlepszym kierowcą na świecie. 34 lata później Nico w wielkim stylu sięgnął po triumf, oddając przy tym hołd swojemu najważniejszemu trenerowi.
Sukces Keke z 1982 roku i tegoroczny Nico ma pewne podobieństwa. Wspólnym mianownikiem jest cyfra "6". Kilka lat wcześniej, gdy FIA nakazała kierowcom wybór jednego stałego numeru na całą karierę, Nico wybrał liczbę z którą po sukces w F1 sięgnął jego ojciec.
W drodze po swój pierwszy tytuł Nico odniósł dziewięć zwycięstw. Jedno mniej niż Lewis Hamilton, który na mecie sezonu stracił pięć punktów do swojego rywala. Identyczną różnicą punktową swoich rywali pokonał Keke, który w klasyfikacji generalnej sezonu 1982 wyprzedził Didiera Pironiego i Johna Watsona. Wicemistrz, podobnie jak dziś Hamilton, miał również na koncie więcej zwycięstw od mistrza. Keke w drodze po tytuł wygrał tylko raz w GP Szwajcarii.
ZOBACZ WIDEO Co nie jest zakazane, jest dozwolone? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dwóch Rosbergów dzieli jednak znacznie więcej. Przede wszystkim każdy z nich zdobył mistrzostwo w barwach innego kraju. Keke występował pod flagą fińską, zaś Nico wybrał ojczyznę swojej matki - Niemcy, choć na początku swojej kariery jeździł dla Finlandii.
Syn i ojciec zdobywali także swoje tytuły w dwóch różnych zespołach. Keke reprezentował barwy prywatnego teamu Williamsa, Nico miał do dyspozycji fabryczną maszynę Mercedesa, ze znacznie silniejszym budżetem za plecami. Młodszy z Rosbergów trafił więc do historii nie tylko dzięki swojemu indywidualnemu sukcesowi, ale także kilku rekordom, jakie pobiła niemiecka stajnia, która dominuje w Formule 1 od 2014 roku.
Na końcu wreszcie Rosbergowie są po prostu innymi ludźmi, o różnych charakterach, prowadzący odmienny styl życia. Wąsaty Keke był na padoku wielkim zawadiaką, a zarazem szybkim i muskularnym kierowcą. W czasach, gdy zawodnicy nie mogli być pewni tego, czy doczekają końca mistrzostw, palił wagony tytoniu.
Nico pod tym względem w niczym nie przypomina swojego ojca. Zdrowy tryb życia, dbałość o wygląd, człowiek zapatrzony w swoją w swoją rodzinę. W padoku zamiast papierosa w ręku, można go raczej spotkać z miską ryżu lub organiczną sałatką.[nextpage]Dla Keke kariera jego syna była czymś, co pochłonęło jego życie po odejściu z motosportu. W Formule 1 spędził osiem lat. Nico przyszedł na świat w 1985 roku, cztery dni po przedostatnim zwycięstwie Keke w F1 na torze w Detroit. Rok później Fin odjechał swój ostatni sezon. W 1991 roku stał już dumnie u boku syna, który w wieku sześciu lat zaczynał karierę w kartingu.
Keke był obok Nico aż do dnia debiutu w Formule 1 w 2006 roku. Cztery lata później, gdy młodszy z Rosbergów podpisał kontrakt z Mercedesem, ojciec postanowił usunąć się w cień. Unikał prasy, przestał udzielać wywiadów na temat swojego syna i komentować jego wyścigi.
Zabrakło go również na padoku w dniu najważniejszego wyścigu w karierze jego syna. Do Abu Zabi przybył dopiero w niedzielę. Wcześniej nie chciał dekoncentrować Nico. Sprawę tytułu zostawił w jego rękach.
- Zawsze otrzymywałem od niego wiadomość w sobotę, mniej więcej o treści "pedał do dechy" i to tyle - powiedział Nico. - Cieszę się, że pozwolił mi poradzić sobie z tym samemu i odsunął się na bok. Bardzo mu za to dziękuje.
W niedzielę na torze Yas Marina Nico przeżywał piekło. Po zawodach przyznał, że był to najobrzydliwszy wyścig w jego karierze. Presję odczuwał do ostatniego zakrętu. - Nigdy w życiu nie czułem się tak źle w samochodzie - przyznał.
Ojciec był już na miejscu, lecz wyścig obserwował z apartamentu w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Denerwował się podobnie jak syn. - Wziąłem głębszy łyk mojego piwa i pomyślałem "to będą gorące okrążenia" - żartował później.
Choć nie oglądał sukcesu syna na żywo z padoku, to miał okazję zobaczyć jego jazdę po drugi w historii tytuł dla rodziny Rosbergów, w telewizyjnym przekazie. To także pierwsza taka historia w Formule 1.
Królowa Motosportu pamięta bowiem podobny sukces syna i ojca. W 1962 roku siódmym mistrzem Formuły 1 został Graham Hill. 34 lata później w 1996 roku jego wyczyn powtórzył Damon Hill. Niestety Graham nie mógł świętować tego wspólnie z nim, bo zginął 21 lat wcześniej w katastrofie lotniczej wracając z testów we Francji.