Holenderski kierowca był w niedzielę blisko straty podium w końcówce wyścigu na rzecz Daniela Ricciardo. Problemem Maxa Verstappena był jadący przed nim dublowany Romain Grosjean, którego nie potrafił dogonić na tyle, by kierowca Haas ujrzał niebieską flagę.
Przez radio Verstappen prosił zespół, by ten zgłosił dyrekcji wyścigu prośbę o komunikat dla Grosjeana, wyprzedzającego go o ledwie dwie sekundy. - To frustrujące. Jak tylko zbliżysz się do kogoś na dystans dwóch sekund, to bolid robi się podsterowny - tłumaczył nastolatek z Red Bulla.
- Nie miał (Grosjean) nikogo przed sobą, z kim walczyłby o pozycję, ani za nami, dlatego mógł zjechać nam z drogi. Ostatecznie to nie zepsuło mojego wyścigu, ale sytuacja była zła. Musimy zastanowić się nad regulaminem w takich okolicznościach - dodał.
Szef Red Bulla, Christian Horner nie oczekiwał, by sędziowie zareagowali na prośbę jego zawodnika. - Max walczył z ogromną podsterownością i czuł, że cierpi przez jazdę w takim kontakcie - powiedział. - Ale Charlie (Whiting - dyrektor wyścigu) nigdy nie pokazałby niebieskiej flagi.
Co ciekawe, przed sezonem do kwestii niebieskich flag odniósł się Ross Brawn, odpowiedzialny w zarządzie F1 za kwestie regulaminu sportowego. Brytyjczyk proponuje jednak, by w przeszłości... znieść niebieskie flagi, a zawodnicy z czołówki musieliby po walce wyprzedzać dublowanych kierowców.
ZOBACZ WIDEO: Nowa dyscyplina na igrzyskach olimpijskich? "To będzie spektakularne!"