Kilka dni przed oficjalnym rozpoczęciem kolejnej edycji GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone Circuit, waży się przyszłość zawodów na słynnej pętli w Northamptonshire. Zarządzający obiektem Brytyjskich Klub Kierowców Wyścigowych chce bowiem skorzystać z możliwości wcześniejszego zerwania kontraktu obowiązującego aż do 2026 roku.
Silverstone parafowało nową umowę z F1 przed 2010, podpisując kontrakt aż na 17 lat. Problemem okazała się jednak stawka jaką ponosi promotor za prawo do organizacji wyścigu. BKKW zgodził się bowiem, aby ta z każdym rokiem kontraktu rosła o 5 procent.
W ten sposób ówczesny szef F1 Bernie Ecclestone w pierwszym sezonie otrzymał od Silverstone około 12 milionów funtów. Za tegoroczny wyścig Brytyjczycy płacili już 17 mln, a w ostatnim roku kontraktu musieliby przelać na konto Formuły 1 aż 26 milionów funtów.
Kwoty robią ogromne wrażenie, a szefowie Grand Prix mimo tłumów ciągnących na tor w ostatnich latach i tak wychodzą marnie na organizacji zawodów. BKKW uważa, że ratunkiem może być klauzula w kontrakcie, na którą zgodził się Ecclestone. Silverstone może po 2019 wycofać się z organizacji GP. Decyzja musi być jednak podjęta w tym miesiącu.
ZOBACZ WIDEO "Pamiętajcie, że mamy siebie". Łukasz Kozub zdradza ważne hasło złotych polskich juniorów
Szefowie toru mają nadzieję, że zrywając obecny kontrakt przed 2020, wynegocjują lepsze warunki z nowymi właścicielami F1, którzy podkreślają wagę historycznych wyścigów dla cyklu mistrzostw świata.
To może jednak okazać się strzałem w stopę. Rzecznik Liberty Media opisał takie zachowanie jako "żałosne", choć podkreślił, że celem jest "zachowanie brytyjskiego GP w kalendarzu". - Prowadzimy negocjacje z promotorem w dobrej wierze i chcemy osiągnąć uczciwe i sprawiedliwe rozwiązanie - powiedział.
Amerykanie obawiąją się bowiem, że drogą Silverstone mogą pójść inne legendarne tory, które przez zerwanie obecnych umów będą chciały wymóc na Liberty lepsze warunki.
Christian Horner z Red Bulla stwierdził, że Silverstone samo sobie napytało biedy przez "złe zarządzanie i słabe negocjacje". - Mimo kompletu na trybunach oni wciąż tracą pieniądze - dziwił się Anglik.
- Muszą być ostrożni z tym co robią, bo Liberty Media marzy o wyścigu na ulicach Londynu. Jeśli Silverstone wycofa się i spróbuje renegocjować umowę, to nagle mogą stanąć w kolejce do organizacji GP Wielkiej Brytanii - dodał Horner.