Właściciele Silverstone potwierdzili we wtorek, iż skorzystają z możliwości wcześniejszego zerwaniu umowy na organizację wyścigów F1, która obowiązywała aż do 2026 roku. Oznacza to, że w 2019 możemy po raz ostatni zobaczyć bolidy na słynnym torze.
Brytyjski Klub Kierowców Wyścigowych, do którego należy Silverstone, ma jednak nadzieję, że uda się renegocjować umowę z Liberty Media. Fatalne warunki wcześniejszego kontraktu zdaniem BKKW rujnowały finanse Silverstone.
Szef Red Bulla, Christian Horner ma jednak obawy w jaki sposób zachowają się Amerykanie. O ile o przyszłość brytyjskiego GP w kalendarzu możemy być pewni, to jego lokalizacja może zostać zmieniona, uważa Brytyjczyk.
- W środę w centrum Londynu odbędzie się jednak pierwsza po wielu latach publiczna prezentacja Formuły 1. Jeśli to wydarzenie okaże się sukcesem, a zapowiadane zmiany w prawie miejskim staną się faktem, to możemy sobie wyobrazić, że GP Londynu wkrótce stanie się faktem - ostrzegł.
Według Hornera Liberty Media całkiem przypadkowo otrzymało od Silverstone możliwość zmiany gospodarzy zawodów w Wielkiej Brytanii i może być gotowe z niej skorzystać.
- Dla nich Londyn to atrakcyjny kierunek - powiedział. - Silverstone musi być gotowe na to, że mogą stracić F1. Nie rozumiem dlaczego podpisywali nową umowę skoro wiedzieli, że ich na nią nie stać. Jestem mimo wszystko zdumiony, że zdecydowali się ją zerwać - podsumował.
ZOBACZ WIDEO FEN zmienia zasady, ACB wprowadza turnieje (WIDEO)