Kimi Raikkonen powrócił do stajni z Maranello w sezonie 2014. Przyszłość fińskiego zawodnika stała pod znakiem zapytania już w ubiegłym roku. Ostatecznie Ferrari postanowiło zachować doświadczonego 37-latka, który zresztą świetnie dogaduje się ze swoim zespołowym partnerem Sebastianem Vettelem.
Nie wiadomo jednak, czy Włosi i tym razem postawią na Fina. Do ich drzwi puka bowiem wielu młodych, dobrze zapowiadających się kierowców. Sam zainteresowany podchodzi do sprawy ze spokojem i pogodził się z faktem, że jego los leży w rękach zespołu. - To zależy od nich. Cokolwiek postanowią, to będzie ich wybór. Nie wiem co się stanie, zobaczymy. W takich momentach trzeba porozmawiać z zespołem i zapytać o ich punkt widzenia. Dla mnie to całkiem normalna sytuacja, tak samo było w ubiegłym roku - wyjaśnił Raikkonen.
Tegoroczna forma Kimiego pozostawia sporo do życzenia jeżeli spojrzymy na klasyfikację kierowców. Fin znajduje się na 5. miejscu, podczas gdy jego partner lideruje w tabeli mając nad nim 88 punktów przewagi. Dyspozycja zawodnika nie zawsze jest jednak zależna od jego możliwości. Wpływ na nią ma wiele czynników jak choćby incydenty wyścigowe oraz awarie, które przeszkadzają w walce o najwyższe lokaty.
- Z pewnością nie jestem zadowolony z tego na jakich pozycjach finiszowałem w dotychczasowych wyścigach, jednak nie jestem w stanie tego zmienić. Zespół wie czego chce, ale nawet wtedy wszystko zależy od nich. Moim jedynym celem jest wykonanie swojej pracy jak najlepiej, to powód dla którego tutaj jestem. Nie zawsze jest jednak fajnie, czasami po prostu nie idzie i tak już jest. Jestem przekonany, że dobre rezultaty nadejdą - skomentował.
ZOBACZ WIDEO Trochę Dakaru na Rajdzie Polski. Kuba Przygoński: To dobry trening (WIDEO)