Daniel Ricciardo zakończył przedwcześnie zawody pod Budapesztem, na skutek uszkodzeń w samochodzie po kolizji ze swoim kolegą z zespołu, Maxem Verstappenem. W dniu wyścigu Australijczyk był poważnie poirytowany postawą 19-latka i obiecał mu rozmowę "w cztery oczy".
Holenderski dziennik De Telegraaf podał, że duet Red Bull Racing zdążył wyjaśnić całą sytuację jeszcze przez wyjazdem ze stolicy Węgier. Verstappen świadomy swojego przewinienia zaoferował starszemu koledze dwie butelki holenderskiego piwa. Trafiony przez dziennikarzy w delegacji z prezentem przeprosinowym, tłumaczył się: - Nie myślcie sobie, przecież nie wypiję sam tych butelek.
Podczas wywiadu dla Auto Bild, Ricciardo potwierdził, że zawodnicy udadzą się na wakacje pogodzeni po kolizji do jakiej doszło na Hungaroringu. - Max przeprosił mnie i wziął całą winę na siebie. Przyjąłem jego przeprosiny i zapominam o to. Oczywiście szkoda, że teraz nie możemy zmienić tego co się wydarzyło - powiedział pięciokrotny zwycięzca Grand Prix.
Sędziowie w trakcie wyścigu ukarali Verstappena za jego przewinienie kilku sekundową karą, co pogrzebało szanse Red Bulla na podium. Helmut Marko reprezentujący austriacką stajnie uważa, że FIA potraktowała Holendra zbyt ostro. - Kara był nadmierna, ale może być to związane z tym jak twardo jeździł w przeszłości - przyznał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Zaczarowany Zlatan. I mama Brzostek