Max Verstappen nie ukrywa frustracji. "Wolę, by moje silniki wybuchały"

Getty Images / Max Verstappen w barwach Red Bulla
Getty Images / Max Verstappen w barwach Red Bulla

Obecny sezon Formuły 1 nie jest udany dla Maxa Verstappena. Holender nie ukończył aż sześciu wyścigów. Cztery z nich to kwestia awarii silnika. - Wolałbym, żeby moje silniki wybuchały niż się wyłączały - mówi.

W tym sezonie ekipę Red Bull Racing dotykają problemy z zawodnością silników produkcji Renault. Z tego powodu Max Verstappen nie ukończył czterech wyścigów, w dwóch kolejnych Holender popełniał błędy i sam eliminował się z rywalizacji. Co gorsza, liczba usterek w samochodzie Verstappena jest tak duża, że począwszy od Grand Prix Włoch na Monzy grozi mu przesuwanie na polach startowych. To kara za wymianę niektórych podzespołów.

- Ponieważ na początku sezonu kilka silników nam nawaliło, to mamy teraz pewien bufor bezpieczeństwa. Gdy w jednostce napędowej dzieje się coś złego, to sama się wyłącza. Potem wystarczy nacisnąć przycisk i wraca do życia. To ważne dla Red Bulla, aby silniki się wyłączały, a nie eksplodowały. Sam wolałbym jednak, by wybuchały - powiedział Verstappen w holenderskim programie "Peptalk".

Młody kierowca nie ukrywa frustracji z powodu swojej sytuacji. Verstappen ma na swoim koncie ledwie 67 punktów, co daje mu szóstą pozycję w mistrzostwach. W tej sytuacji nie można wykluczyć scenariusza, w którym Holender będzie chciał opuścić szeregi zespołu z Milton Keynes.

- Rozmawiałem z Helmutem Marko (doradca Red Bulla - dop. aut.) i powiedziałem mu, że nie jestem szczęśliwy. Wyjeżdżasz na urlop, relaksujesz się po strasznej pierwszej części sezonu, przyjeżdżasz do Belgii i znowu wszystko idzie nie po twojej myśli - narzekał 19-latek.

ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość przed Robertem Kubicą? "To niesamowity przykład"

Verstappen nie ukrywa swoich ambicji. Holender chce walczyć o tytuł mistrzowski, a Red Bull Racing nie oferuje mu samochodu, którym jest w stanie zrealizować swój cel. - Podpisując umowę z Red Bullem liczysz na zwycięski pakiet. W tej chwili takiego nie mamy. Dałem im już do zrozumienia po poprzedniej awarii silnika, a teraz jest jeszcze gorzej. Wiem, że to nie jest jednostka produkcji Red Bulla, ale to są naczynia połączone, jedno zależy od drugiego - dodał.

Holenderski kierowca nie bierze jednak pod uwagę wcześniejszego rozwiązania umowy. - To niemożliwe. Problem F1 jest taki, że obecnie różnice są zbyt duże. My nie możemy zbyt wiele w tym momencie. Gdyby każdy był w stanie wygrywać, na Toro Rosso zaczynając a na Red Bullu kończąc, to było dobrze. Wszyscy się poprawiają, więc w końcu zostajesz w tyle, jeśli nie robisz postępów. To nie jest fajne. Moja przyszłość? Zobaczymy pod koniec kontraktu - podsumował.

Źródło artykułu: