Zgodnie z zapowiedziami, wrzesień rozpoczął się od sporej liczby informacji na temat przyszłości McLarena i Hondy. Dalsza współpraca obu firm jest bez wątpienia kluczem do określenia planów na kolejny sezon przez czołowego kierowcę cyklu Grand Prix - Fernando Alonso.
Hiszpan w trakcie trzech lat kontraktu z McLarenem nie szczędził krytyki silnikom japońskiego producenta. Trwa ona do dziś. Mało kto spodziewa się, że zawodnik zdecyduje się na kolejny rok startów z silnikiem V6 japońskiej produkcji. A jednak we Włoszech Alonso zaskoczył dziennikarzy swoimi słowami.
- Muszę zasiąść z McLarenem i Hondą do rozmów i poznać ich oczekiwania na kolejny rok, szczegółowo. Być może przed podjęciem decyzji polecę do Japonii, by zobaczyć wszystko na własne oczy - zapowiedział 36-letni kierowca, który nieoczekiwanie jest gotowy przedłużyć umowę z obecnym zespołem wierząc, iż Honda może zaskoczyć jak w tym roku Ferrari.
- Ferrari potwierdziło, że może zbudować bardzo dobry silnik w ciągu jednej zimy. Jeśli oni potrafią to Honda też - oznajmił. - Mają za sobą trzy lata doświadczenia w F1 i pomoc z zewnątrz, by rozwój jednostki napędowej postępował we właściwym kierunku.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Giemza: Chcę wygrać Baja Poland
W trakcie weekendu na Monzy na sile wzmogły plotki o połączeniu McLarena z Renault. W tej chwili to jedyny realny kandydat do zastąpienia Hondy na miejscu dostawcy silników do stajni z Woking. Dziennikarze sugerowali nawet, Alonso naciska mocno na podpisanie kontraktu z francuskim producentem stawiając zespołowi ultimatum - jego odejście lub rozstanie z Hondą. Zawodnik zaprzeczył jednak takim informacjom.
- To kłamstwo. W McLarenie jest zatrudnionych 1000 osób, a ja jestem tylko jednym z nich. Wszyscy chcą zmienić naszą fatalną sytuację - zapewnił.