Branżowy serwis "Autosport" postanowił pochylić się dłużej nad kwestią obsady kierowców w Williamsie na sezon 2018. Brytyjski zespół posiada aktualnie najbardziej konkurencyjną posadę na rynku w związku z tym, iż nad swoją dalszą karierą wciąż zastanawia się Felipe Massa.
Według informacji do jakich dotarł "Autosport", Williams ograniczył swoje możliwości tylko do trzech opcji - utrzymania Massy na kolejny rok, promocji Paula di Resty z funkcji rezerwowego lub podarowaniu Robertowi Kubicy szansy na spektakularny come back do sportu.
Polski kierowca rozpoczął oficjalnie starania o powrót do królowej motosportu po czerwcowych testach z Renault w Walencji. Gdy okazało się, że jego kontuzjowana ręka nie przeszkadza w prowadzeniu samochodu, francuski zespół postanowił pójść za ciosem i finalnie dać Kubicy szansę sprawdzenia się w bolidzie obecnej generacji podczas testów F1 na Węgrzech.
Ocena krakowianina nie była jednak jednoznaczna i pozostały znaki zapytania. - Nie mamy wszystkich odpowiedzi, których szukaliśmy, a F1 jest bardzo ograniczona pod względem testów - żalił się szef Renault, Cyril Abiteboul.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Luksusy Floyda Mayweathera
"Autosport" podkreśla, że po testach na Hungaroringu pojawiło się kilka opinii na temat tego jak wypadł Kubica i ocena różniła się w zależności od tego kto zabierał głos w sprawie. Renault miało jednak kilka istotnych wątpliwości.
- Renault nie miało pewności czy Kubica będzie gotów sprostać scenariuszom wyścigowym - takim jak zmiana pogody czy kulminacyjny pierwszy zakręt, jako że od dawna nie miał okazji sprawdzić się w takiej sytuacji - pisze autor analizy Lawrence Barretto.
Tym sposobem potwierdzenie Carlosa Sainza jako nowego kierowcy Renault, wcale nie musiało oznaczać, że zespół miał negatywne odczucia po testach z Kubicą. Kontrakt z Hiszpanem mógł zostać zwyczajnie podpisany pod presją czasu i chęcią jak najszybszego rozwiązania umowy wiązanej między Renault, McLarenem, Hondą i Toro Rosso.
Z okazji może skorzystać teraz Williams, który poszukuje możliwie najbardziej konkurencyjnego kierowcy na rynku. Pogłoski o zainteresowaniu Fernando Alonso wyglądały dobrze tylko na papierze. Sprowadzenie dwukrotnego mistrza świata było misją nierealną. Dysponujący podobnym potencjałem Kubica jest do wzięcia za darmo, potrzeba tylko kolejnych testów do ostatecznego potwierdzenia jego gotowości. I do tego dąży teraz Williams.
"Autosport" potwierdza, że stajnia z Grove rzeczywiście szykuje dla Kubicy bolid z 2014 roku, którym wcześniej jeździł Lance Stroll. Testy miałyby się odbyć na dniach, podczas weekendu F1 w Malezji lub Japonii, by jazdy Polaka nie przyciągały takiej uwagi dziennikarzy.
Zdaniem Lawrence'a, Barretto Williamsa silnie do Kubicy przekonuje postawa kierowcy poza torem. Fakt, że wzmocnił swój sztab menedżerski przez zatrudnieniu Nico Rosberga oraz to, iż sam z pełną świadomością wsiada do samochodu F1 przekonany, że jest w stanie prowadzić go jak każdy inny zawodnik.
Williams nie jest jednak w wygodnym położeniu, jeśli chodzi o Felipe Massę, zawodnika wciąż dysponującego ważną umową, który może z nieufnością spoglądać na to jak zespół pomaga Kubicy. - Chcą poradzić sobie z tą sytuacją w taki sposób, aby nie zdestabilizować Massy na resztę sezonu, zwłaszcza, że będzie najpoważniejszym kandydatem Williamsa, jeśli Kubica nie sprawdzi się w testach - pisze Barretto.
W Williamsie nie ma potrzeby natychmiastowego podejmowania decyzji odnośnie składu. Massa deklaruje bowiem, że może zostać w sporcie, choć ostatecznie zadecyduje o tym dopiero przed końcem mistrzostw. - Stajnia z Grove ma luksus czasu na pełnie zbadanie Kubicy, to czego zabrakło Renault. Dając mu szansę nie tracą praktycznie nic - uważa autor analizy na łamach "Autosportu".
Jeśli testy Roberta dowiodą, że powrót do regularnego ścigania był tylko marzeniem, to Williams uzyska przynajmniej odpowiedź na pytanie nad którym głowi się dzisiaj wiele osób. Zespół zostanie zaś z wyborem między Massą a di Restą.
Gdyby jednak okazało się, że Kubica wciąż jest w stanie prowadzić samochód F1 na najwyższym poziomie, to Williams będzie miał szansę zatrudnić topowego kierowcę w dobrej cenie, który może przywrócić wiarygodność słynnej marki. Marketingowo zyska na tym zresztą nie tylko Williams, ale cała Formuła 1.