"Le Soir": Zmartwychwstanie Roberta Kubicy

Materiały prasowe / Renault Sport / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Renault Sport / Na zdjęciu: Robert Kubica

Powrót Roberta Kubicy do F1 staje się coraz bardziej realny. Historia Polaka zaciekawiła dziennikarzy francuskiego "Le Soir". W tekście poświęconym Kubicy nie zabrakło odniesień do wiary i szacunku dla Jana Pawła II.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Kubica w minioną środę odbył test za kierownicą Williamsa. Brytyjski zespół nie chce komentować jego przebiegu. W krótkim komunikacie poinformował jedynie, że był on "udany". W przyszłym tygodniu Polak ponownie wsiądzie do modelu FW36 i będzie kręcić okrążenia na torze Hungaroring. Mogą one zadecydować o jego spektakularnym powrocie do Formuły 1.

Kubica swój ostatni wyścig w królowej motorsportu zanotował na koniec sezonu 2010. W lutym 2011 roku uczestniczył w wypadku na trasie rajdu samochodowego, który wyhamował jego karierę.

- Polak, zadeklarowany katolik i wielki wielbiciel Jana Pawła II. Jak dotąd kariera Roberta Kubicy wyznaczona jest ciosami, które otrzymał i przeżył. Został wykluczony ze świata Grand Prix po wypadku rajdowym, miał poważne uszkodzenia prawego ramienia, ale ostatnio jego nazwisko regularnie pojawia się w kontekście startów w Williamsie. Zmartwychwstanie... w wieku 33 lat? - zastanawia się na łamach "Le Soir" dziennikarz Dominique Dricot.

Dricot w swoim tekście przypomina, że gdy Polak startował jeszcze w F1, miał opinię zamkniętego i trudno było go odgadnąć. - Trudno powiedzieć, by emanował empatią. Kamienny wyraz twarzy, zimne spojrzenie. Spokojnie można byłoby mu powierzyć rolę zabójcy w jakiejś powieści szpiegowskiej. Jednak nikt nigdy nie żartował z Kubicy. Miał uznanie innych. Jego talent jako kierowca i osoby zdolnej do rozwoju samochodu F1 był niezaprzeczalny - twierdzi francuski dziennikarz.

ZOBACZ Rajd Śląska: Początek dla Gabrysia (wideo)

Francuz nie ma też wątpliwości, że dziś liczby Kubicy w F1 wyglądałyby imponująco, gdyby nie feralny wypadek. - Niewątpliwie miałby więcej niż jedną wygraną (na 76 wyścigów), ale jego kariera załamała się na pewnej górskiej drodze we Włoszech podczas rajdu niskiej rangi. Rajdy były jego pasją i jego wiedza na ich temat mogła imponować. Na tyle, że przekonał pracodawców, by dali mu zgodę na hobbystyczne starty w rajdach poza sezonem - dodaje Dricot.

Dziennikarz "Le Soir" przypomina, że kariera Polaka mogłaby się zakończyć znacznie wcześniej. W 2007 roku Kubica przeżył fatalny wypadek w trakcie Grand Prix Kanady. - Wyszedł z niego bez szwanku. Po wyjściu z samochodu wskazał, że w kasku ma wklejone zdjęcie swojego idola, Jana Pawła II. To był cud, ale też potwierdzenie jak duży zrobiono postęp, jeśli chodzi o bezpieczeństwo kierowców w F1. Jego późniejszy wypadek w 2011 roku to ironia losu - ocenia francuski ekspert.

Gdy kontynuowanie kariery w F1 stało się niemożliwe, Kubica przerzucił się na rajdy. Mogliśmy go oglądać w WRC, którymi Francuzi pasjonują się od dawna. Głównie ze względu na sukcesy Citroena i Sebastiena Loeba, a ostatnio Sebastiena Ogiera. - Kubica w WRC nie odniósł sukcesu, to trzeba sobie jasno powiedzieć. Czy był pozbawiony strachu, który napędza większość ludzi? Robert regularnie rozbijał samochody, które mu powierzono. Był przy tym ogromnym profesjonalistą, wszystko w zespole musiało być zapięte na ostatni guzik. W pewnym momencie doszedł jednak do wniosku, że rajdy nie są dla niego - stwierdza Dricot.

Kubica wybrał rajdy, bo w samochodach WRC było więcej miejsca, co było ważne dla jego kontuzjowanej prawej ręki. Jego ograniczona ruchomość była jednak mankamentem w niektórych momentach. - To, co na torze było jego atutem, w rajdach zaczynało być przeszkodzą. Chodzi mi o jego prędkość, o to jak szybkim był kierowcą. Jego prawie ramię było zmiażdżone, nie mógł go używać tak jak chciał. W sytuacjach awaryjnych nie mógł chociażby zaciągnąć ręcznego - przypomina na łamach "Le Soir" Christian Loriaux, główny inżynier M-Sportu.

Francuski dziennikarz ma jednak nadzieję, że Polakowi uda się powrócić do F1. W tekście przypomina, że ostatnio wstawił się za nim sam Bernie Ecclestone, a jednym z menedżerów Polaka został Nico Rosberg. - W wieku 33 lat (tyle Kubica skończy w grudniu - dop. aut.), gdy wielu kierowców myśli nad emeryturą, Polak może zacząć drugie życie w Formule 1. Osiem lat po swojej przymusowej pauzie. Po tym wszystkim, nie można tego nazwać cudem - kończy swój tekst Dominique Dricot.

Źródło artykułu: