Williams niczym Nottingham Forest. Legenda bliska upadku

Williams w tym roku może mieć najmniej doświadczony skład w Formule 1. - Pozyskanie Sirotkina jako partnera Strolla pokazuje miejsce, w jakim Williams znalazł się jako zespół - twierdzi Jack Philips z "Motorsport Magazine".

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
bolid Williamsa w garażu Materiały prasowe / Williams Martini Racing / Na zdjęciu: bolid Williamsa w garażu

Williams zapisał piękne karty w historii Formuły 1, jednak w sezonie 2018 zespół może skazać się na porażkę. Jeśli Brytyjczycy ostatecznie wybiorą Siergieja Sirotkina, to będą mieć najmniej doświadczony skład w całej stawce królowej motorsportu. Rosjanin nie ma żadnego doświadczenia w F1, zaś Lance Stroll znajduje się w niej dopiero od roku.

Krytycznie na ostatnie ruchy zespołu z Grove patrzy Jack Philips z "Motorsport Magazine". - Williams był Dawidem wśród Goliatów. Zdecydował się na ostrą pracę, wysiłek i udało mu się pokonać cały establishment Formuły 1. W końcu jednak upadł, bo nie mógł konkurować z dużymi chłopcami. Udało mu się jednak udowodnić, że zespoły niezależne mogą odnosić sukcesy w F1 - twierdzi brytyjski dziennikarz.

Philips w sytuacji Williamsa widzi analogię do dwóch zasłużonych klubów piłkarskich z Wielkiej Brytanii - Nottingham Forest oraz Blackburn Rovers. Oba przed laty potrafiły odnosić sukcesy, ale nie wytrzymały wyścigu zbrojeń konkurencji wskutek napływu ogromnej gotówki do świata piłki nożnej.

- Gdy Williams rządził światem w 1997 roku, to właśnie Blackburn, które zresztą nosi te same barwy co zespół z Grove, płonęło. Gdy w 2012 roku Pastor Maldonado wygrywał wyścig w Barcelonie, co było krótką chwilą radości w ponurym okresie Williamsa, Blackburn spadało z ligi. Williams, Nottingham czy Blackburn. Każda z tych ekip mogła być kimś na wzór Manchesteru United - analizuje Philips.

Ekspert "Motorsport Magazine" nie ma wątpliwości, że tak jak pieniądze psują angielską piłkę nożną, tak samo jest z Formułą 1. - Mnóstwo bogaczy przyszło i po chwili odeszło. Chelsea i Red Bull rządzili przez jakiś czas dzięki pieniądzom. One przemawiają i przejmują sport, ale nic nie trwa wiecznie. Stanowią zagrożenie. Teraz mamy zagrożenie związane z jasnoszarym i jasnoniebieskim kolorem, czyli Mercedesem i Manchesterem City. W końcu, po latach prób, uciekli oni reszcie stawki - dodaje.

Philips jako wzór dla Williamsa stawia ekipę Force India, która ma zdecydowanie mniejszy budżet, korzysta z tych samych silników Mercedesa, a potrafiła w zeszłym roku osiągnąć dużo lepszy wynik i zdystansować Brytyjczyków w klasyfikacji konstruktorów. - Raz są wyżej, raz niżej. Force India to taki piłkarski Everton. Solidny zespół, zdolny do niespodzianki. Jeden dobry sezon w ich wykonaniu przynosi oczekiwania związane z kolejnym, ale czasem nie wykorzystują swojego momentu - stwierdza brytyjski dziennikarz.

O ile w przyszłym sezonie Force India nadal będzie korzystać z usług tych samych kierowców, którzy w roku 2017 dali zespołowi ogromny sukces, o tyle Williams postawił na zmiany. Hindusi sięgając po Sergio Pereza i Estebana Ocona, zapewnili sobie mieszankę doświadczenia z talentem. Na dodatek obaj kierowcy przynoszą ze sobą sponsorów. W przypadku kierowców Williamsa mowa głównie o pieniądzach.

- Williams ma bogatą historię w Formule 1. Jednak właśnie oglądamy ich upadek, porównywalny do tego upadku, który przeżyło Nottingham Forest. Pozyskanie Sirotkina jako partnera Strolla pokazuje miejsce, w jakim Williams znalazł się jako zespół - podsumowuje Philips.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piękny gol Lingarda, wymęczona wygrana Manchesteru United. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy w sezonie 2018 Williams poprawi swoje wyniki w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×