W okresie zimowym Williams bardzo długo zastanawiał się nad wyborem drugiego kierowcy. Ważną umowę z ekipą posiadał jedynie Lance Stroll, a o kolejny fotel walczyli Robert Kubica i Siergiej Sirotkin. Ostatecznie wybór padł na Rosjanina. Ogromnym atutem Rosjanina okazał się fakt, że posiada on wsparcie sponsorów. Firmy z nim związane zaoferowały Brytyjczykom ponad 15 mln euro.
- Nasz proces decyzyjny jest bardziej złożony niż się wydaje. To nie jest tak, że wystarczy mieć gotówkę, aby zapewnić sobie miejsce w zespole. Zresztą, to nie jest nowe zjawisko w F1. Kierowcy mają pieniądze i możemy za to dziękować Bogu. Wydaje mi się, że naiwnością w niektórych przypadkach byłoby stwierdzenie, że "on jest tylko pay-driverem" - powiedziała Claire Williams, zastępczyni szefa zespołu.
Williams od lat lubi stawiać na zawodników, którzy zapewniają mu dodatkowe wsparcie. Tak jest chociażby w przypadku Strolla, którego ojciec przed rokiem zainwestował w team z Grove ponad 30 mln euro.
- To wspaniale, gdy kierowca ma partnerów finansowych, którzy są w stanie go wesprzeć. To dobrze dla zespołu, w którym startuje. Przecież Formuła 1 to bardzo drogi sport. Jako zespół dajemy szansę utalentowanym kierowcom. Ten sport jest bardzo niebezpieczny i nie zamierzamy sadzać za kierownicą kogokolwiek, tylko dlatego, że ma pieniądze - dodała Williams.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"