Jeśli sponsor tytularny życzy sobie, aby w składzie był kierowca powyżej 25. roku życia, który mógłby promować jego produkty na całym świecie, a serwujesz mu w ekipie 19 i 22-latka, to decyzja o zakończeniu współpracy nie może dziwić. Tak jest w przypadku Martini i Williamsa.
Gdy Robert Kubica znalazł się na celowniku brytyjskiej ekipy, sporo mówiło się o tym, że jego atutem jest wiek. Bo Williams potrzebował kierowcę, który będzie miał ukończonych 25 lat i tym samym będzie mógł promować markę Martini na całym świecie. W niektórych krajach istnieje bowiem zapis, który zabrania młodszym osobom brania udziału w spotach reklamowych wyrobów alkoholowych. Z tego powodu Kubica górował m. in. nad Pascalem Wehrleinem i Daniiłem Kwiatem.
Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, gdy na horyzoncie pojawił się Siergiej Sirotkin z walizką wypchaną pieniędzmi sponsorów z Rosji. Wtedy kierownictwo Williamsa zaczęło powtarzać, że Martini nie ingeruje w ich wybór, że to autonomiczna decyzja zespołu. Aż w końcu padły słowa, że główny sponsor ekipy z Grove zadowoli się, jeśli kierowca rezerwowy będzie miał skończonych 25 lat. W tym kontekście zaczęto wymieniać nie tylko Kubicę, ale też Paula di Restę.
Williams wybrał Sirotkina z pieniędzmi i doświadczonego Kubicę, więc wydawać się mogło, że wilk syty i owca cała. Bo zespół zapewnił sobie wsparcie ze Wschodu, a przy okazji udobruchał sponsora. Tym bardziej, że potencjał marketingowy Polaka powracającego do F1 jest ogromny.
ZOBACZ WIDEO F1: Robert Kubica ma plan na testy
Do czasu. Martini zdecydowało się na zakończenie współpracy po sezonie 2018. Miała to być decyzja szefów grupy Bacardi, do której należy producent wermutu. Trudno jednak nie połączyć faktów i nie stwierdzić, że ostatnie ruchy kadrowe Williamsa nie miały na nią wpływu. Jeśli zespół nie spełnia żądań strategicznego darczyńcy, to sam pozbawia się argumentów w negocjacjach dotyczących kontynuowania współpracy. To logiczne.
Utrata sponsora przez Williamsa to też zła wiadomość dla Kubicy. Wszyscy wiemy jaki scenariusz w głowach układali polscy kibice. Polak dostanie w tym roku szansę podczas trzech sesji treningowych, wystąpi też w testach F1. W nich będzie mógł udowodnić, że nadal znajduje się w wysokiej formie. Dlatego dla wielu fanów kontrakt dla Kubicy na sezon 2019 był formalnością. Wystarczyło tylko udowodnić swoją wyższość nad młodszymi kolegami z ekipy z Grove.
To się może jednak nie wydarzyć. Kubica już jest szybszy od Strolla i Sirotkina, co pokazały wtorkowe testy F1 w Barcelonie. Paddy Lowe na pytanie, co będzie jeśli taki trend się utrzyma, nabiera wody w usta. Bo Williams, już bez sponsora strategicznego, po zakończeniu sezonu 2018 znów będzie zmuszony szukać gotówki. I nie będzie mógł sobie pozwolić na utratę wpływów od Strolla i Sirotkina. To jednak czarny scenariusz. Miejmy nadzieję, że historia obierze bardziej pozytywny kurs. Wszakże Brytyjczycy mają niemal rok, by znaleźć nowego partnera w miejsce Martini i tym samym zasypać dziurę w budżecie.
F1 stała się sportem niezwykle kosztownym i to też potwierdza konieczność zmian, przynajmniej jeśli chodzi o podział zysków w królowej motorsportu. Jeśli Liberty Media nie posłucha mniejszych ekip, to wcześniej czy później umrą one śmiercią naturalną. Amerykanie muszą podjąć męską decyzję. Albo wybierają bardziej wyrównaną F1, nawet kosztem utraty Ferrari i Mercedesa. Albo lada moment będą organizować wyścigi tylko dla tych dwóch ekip, bo inne przestaną istnieć.
Kto powiedział że RK bedzie w 2019 starrował w barwach WMR?
Na sam koniec ską Czytaj całość