We wtorek Robert Kubica po raz pierwszy wyjechał na tor podczas odbywających się pod Barceloną przedsezonowych testów Formuły 1. Polski kierowca tylko przez godzinę jeździł w suchych warunkach, ale to wystarczyło, aby poprawić wynik Siergieja Sirotkina, który jeździł w porannej sesji.
Jak zmieniła się Formuła 1 od czasów, kiedy się pan w niej ścigał i jak bardzo różni się rola kierowcy rozwojowego od wyścigowego?
Robert Kubica, kierowca rozwojowy i rezerwowy Williamsa: Od czasu, kiedy ścigałem się w Formule 1, wiele rzeczy się zmieniło, ja również. Jestem bardziej doświadczonym kierowcą, co akurat jest dużym plusem. W F1 zmieniły się przepisy, jest dużo mniej okazji, aby pojeździć bolidem. Można więc pomyśleć, że moja obecna rola również jest ograniczona, ale dzięki doświadczeniu mogę być bardziej zaangażowany w rozwój bolidu z inżynieryjnego punktu widzenia. Przekazuję zespołowi swoje pomysły, jak można poprawić samochód. Jestem zadowolony ze swojej pracy, co jest dla mnie pewnym zaskoczeniem, ponieważ wcześniej miałem wątpliwości, czy na pewno odnajdę się w roli kierowcy rozwojowego.
Jak trudno jest zbierać informacje w tak ekstremalnych zimowych warunkach?
W taką pogodę, jaką mamy w Barcelonie, trzeba umiejętnie odczytywać dane. Potrzeba nałożyć filtr, który pokaże prawdziwy obraz tego, co dzieje się z samochodem. Konieczne jest przeanalizowanie informacji i wyciągnięcie odpowiednich wniosków, jak bolid będzie się spisywał w normalnych warunkach. To trudne zadanie. We wtorek spędziłem mało czasu na torze, ale próbowałem różnych rzeczy. Nie chodzi tylko o ustawienia, ale także samą jazdę. Udało się zebrać sporo danych. We wtorek opuściłem tor po północy, a następnego dnia byłem tu z powrotem po siódmej rano. Nie przyjechałem na testy odpoczywać w hotelu.
W poniedziałek był pan szybszy od Sirotkina, czas był lepszy również od poniedziałkowego wyniku Strolla. Myśli pan o tym, że jest od nich szybszy?
Tego nie można porównywać. Moje odczucia, co do czasów, nie są ważne, mam inną robotę. Czasy okrążeń mnie nie interesują, ponieważ jestem tutaj, aby pomóc zespołowi w zrozumieniu wszystkich informacji wysyłanych przez bolid. Jazda w tak trudnych warunkach stawia mnie w szczególnej sytuacji, ponieważ nie jestem kierowcą wyścigowym, mam niewiele okazji do jeżdżenia bolidem, więc muszę szybko poczuć się komfortowo w kokpicie. Nie mam czasu na spokojne dostosowanie się do samochodu. Jednocześnie nie mam marginesu błędu, ponieważ widzę, jak zespół mocno pracuje nad rozwojem auta, więc nie mogę sobie pozwolić na uszkodzenie bolidu, bo to mocno utrudniłoby naszą pracę w kolejnych dniach testów.
Mógłbym zaryzykować, aby uzyskać lepszy czas okrążeń, co nie byłoby trudne do zrobienia, ale to nie jest moim zadaniem. Trzeba znaleźć kompromis pomiędzy myśleniem o sobie, a myśleniem o zespole. Ponieważ obecnie nie jestem kierowcą wyścigowym tylko rozwojowym, myślę wyłącznie o zespole i kierowcach, którzy będą się ścigać. Mam nadzieję, że zespół dostrzega moje podejście, ponieważ moje podejście jest takie, jakbym miał się ścigać. Jestem zaangażowany w pracę teamu, przekazuję swoje pomysły i staram się pomagać tak, jakbym to ja miał startować w Australii (w Australii odbędzie się pierwszy wyścig sezonu F1 - dop. red.). Moja praca nie polega na uzyskiwaniu najlepszych czasów okrążeń.
Czy jeżdżąc w zimowych warunkach, da się w ogóle tak zinterpretować dane, aby zrozumieć, jak samochód spiszę się w Australii?
Myślę, że żaden zespół tak na to nie patrzy. Musimy spojrzeć szerzej, na cały sezon. Nie koncentrować się wyłącznie na ustawieniach bolidu w takich warunkach, jakie mamy w Barcelonie. Bolidem musi dać się jeździć, kierowcy muszą czuć się w nim komfortowo, aby wykonać efektywne testy. To jest kluczowe. Jeśli auto jest w stanie przejechać wiele okrążeń na torze, to można spojrzeć szerzej na wiele rzeczy. Nie ma sensu pracować tylko nad ostatecznymi ustawieniami, skoro najbliższy wyścig odbędzie się przy temperaturze 20-30 stopni Celsjusza. Trzeba zebrać jak najwięcej danych, na bieżąco reagować, aby później kierowcy czuli się komfortowo w kokpicie i byli bardziej efektywni. We wtorek musiałem bardzo uważać, aby na wyjazdowym okrążeniu nie schłodzić opon, bo wtedy nie utrzymałbym się na torze. Mam nadzieję, że nikt tego nie widział, ale na pierwszych okrążeniach ze zużytymi oponami jechałem jak klaun, jakbym nigdy w życiu nie prowadził samochodu.
Cieszę się, że mogę pomóc kierowcom wyścigowym przetłumaczyć i naświetlić ich odczucia inżynierom. Stojąc w garażu, nawet jeśli jesteś najlepszym inżynierem na świecie i na komputerze masz wszystkie dane, czasami nie zdajesz sobie sprawy z różnych trudności, z jakimi zmaga się kierowca w bolidzie. Mam nadzieję, że podczas drugiej tury testów w Barcelonie będzie cieplej i zajmiemy się również kwestią osiągów.
W sezonie dostanie pan czas na torze w trakcie trzech piątkowych treningów. Wtedy pana podejście będzie takie samo?
Nie rozmawiam z zespołem o piątkowych treningach. Zapomnijcie o patrzeniu na czasy okrążeń. Do mojej pierwszej sesji treningowej nie będę jeździł od trzech miesięcy, wskoczę do samochodu i będą to moje pierwsze jazdy w nim, ponieważ bolid cały czas będzie się zmieniał. Rozumiem, że wszyscy patrzą na czasy okrążeń, pojawiały się komentarze, że podczas testów w Abu Zabi zabrakło mi półtorej sekundy, co jest dosyć dziwne, ale to tak naprawdę nie ma znaczenia. Myślę, że to pozytywny moment dla mnie, we wtorek przez 20 okrążeń miałem okazję dobrze jeździć nowym bolidem bez żadnych wielkich przygotowań. Założenie jest takie, żebym wpadał na pomysł, jak dalej można rozwinąć bolid.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Jak jeździ się nowym bolidem z systemem "halo" (specjalny pałąk wokół kasku kierowcy, gwarantujący dodatkową ochroną)?
Wejście do kokpitu jest małym wyzwaniem, ale gdy już jesteś w samochodzie, nie ma żadnego problemu. Trudniejsze jest wydostanie się z bolidu. Po pierwszym wyścigu w Australii pójdę pośmiać się z kierowców wysiadających z auta. O ile Australia może być jeszcze dosyć łatwa, to po wyścigu na bardziej męczącym torze, jak w Singapurze, spodziewam się ciekawych, artystycznych ewolucji podczas opuszczania bolidu.
Czy zamierza pan łączyć pracę kierowcy rozwojowego w Williamsie ze startami w wyścigach w serii WEC (Długodystansowe Mistrzostwa Świata)?
Nie mam zbyt wiele czasu, aby o tym myśleć. Mam bardzo napięty grafik w tym roku i jeśli dołożyłbym wyścigi w WEC, to od połowy lutego do Le Mans spędziłbym 10 dni w domu. Myślę o startowaniu w wyścigach, ale muszę mieć pewność, że będę w stanie pracować dla Williamsa jak należy i jednocześnie się ścigać. Nie chcę robić zbyt wielu rzeczy, aby którejś przypadkiem nie zaniedbać.
Notował w Barcelonie Maciej Rowiński
Dla mnie jesteś WIELKI.