Przybywa kobiet w Formule 1. "Wyścigi nie są tylko dla chłopców"

Dyskusja wywołana przez Carmen Jordę nad kobietami w Formule 1 przypomniała, że w historii mieliśmy tylko kilka przedstawicielek płci pięknej w królowej motorsportu. Ostatnia miała okazję startować w niej ponad 40 lat temu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Tatiana Calderon Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber / Na zdjęciu: Tatiana Calderon
Świat Formuły 1 się zmienia. Coraz częściej można w nim zobaczyć kobiety. Monisha Kaltenborn przez jakiś czas pełniła funkcję szefowej w Sauberze, ważną rolę w Williamsie odgrywa Claire Williams. W CV pracę dla czołowych zespołów mają m. in. Ruth Buscombe, Bernadette Collins oraz Marga Torres Diez.

Do tego coraz częściej panie można spotkać w fabrykach, gdzie pracują nad aerodynamiką i projektami, bo docenia się ich kunszt w tej materii. Jednak ciągle rzadko widzimy kobiety za kierownicą w wyścigach samochodowych.

Ostatnią burzę wywołały słowa Carmen Jordy, która stwierdziła, że ze względu na barierę fizyczną kobiety nie będą w stanie na równi rywalizować z mężczyznami w F1. - Carmen, nie pomogłaś takimi słowami kobietom rywalizującym w motorsporcie - zauważył Jenson Button, były mistrz świata F1.

Kariera w motorsporcie nie jest usłana różami

Nikt nie ma wątpliwości, że osiągnięcie sukcesu w motorsporcie wymaga nie lada poświęcenia. Starty w kartingu rozpoczyna się już jako dziecko. Na tym etapie przesiew jest największy. Niektórzy rezygnują z kariery, bo nie mają na to środków. Inni czują, że to nie jest coś, co chcą robić w życiu. Jeszcze inni są po prostu za słabi.

Każdy dzieciak zaczynający przygodę z motorsportem, marzy jednak o dojściu na sam szczyt, czyli startach w Formule 1. Tyle że jest tam miejsca tylko dla 20 zawodników. Ta liczba działa na wyobraźnię i może demotywować już na początkowym etapie kariery.

Szczególnie dziewczyny. One, jeśli w dzieciństwie decydują się na starty w wyścigach, często słyszą "po co ci to". - Liczba kobiet w motorsporcie jest mała. Musimy ciągle pracować nad tym, aby ją zwiększyć w każdym możliwym obszarze. Jeśli tak się stanie, to będzie ich też więcej w wyścigach - ocenia Michele Mouton z FIA.

Kobiety zatrudniane w celach marketingowych

W historii wyścigów nie brakowało sytuacji, w których kobiety zatrudniano w zespołach wyłącznie dla celów promocyjnych. Tak już było w latach 20. XX wieku. Wtedy Violette Cordery została zatrudniona przez Invictę, aby promować samochody tej marki.

Przykładem takiego postępowania może też być Danica Patrick. Amerykanka miała okazję ścigać się w IndyCar i NASCAR. Pokazała przy tym jak pozytywnie na atrakcyjność sportu może wpłynąć obecność kobiety. To dzięki niej wzrosło globalne zainteresowanie wyścigami w Stanach Zjednoczonych.

Jej drogą idzie Tatiana Calderon, która właśnie została kierowcą testowym w Sauberze. Kolumbijka w tym roku odbędzie pierwsze jazdy samochodem F1 i ma nadzieję, że będzie pierwszą kobietą po ponad 40-letniej przerwie, która wystąpi w wyścigu. Tyle, że liczby są dla niej bezwzględne. Calderon ma już 25 lat, nie ma sukcesów w niższych seriach wyścigowych. Dlatego trudno oczekiwać, że na dobre zaistnieje w tej dyscyplinie.

Jej zatrudnienie to dobrze przemyślana akcja marketingowa ze strony ekipy z Hinwil, ale też nadzieja dla innych kobiet, że warto próbować. Tym bardziej, że od momentu, w którym Lella Lombardi zdobyła punkty w F1 minęło już wiele lat. Miało to miejsce w sezonie 1975.

Praca u podstaw

Nawet jeśli Calderon nie zrealizuje swojego życiowego marzenia, być może będzie stanowić motywację dla kogoś innego. Tak było chociażby w przypadku Susie Wolff, która w 2014 roku pojawiła się za kierownicą Williamsa podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Brytyjka ma też na swoim koncie występy w DTM, jest ambasadorką FIA ds. kobiet i osobą odpowiedzialną za stowarzyszenie "Dare to be Different". Ma ono na celu zwiększanie zainteresowania motorsportem wśród młodych dziewczyn.

- Nie chodzi tylko o to, by znaleźć kolejnego utalentowanego kierowcę płci żeńskiej. Chodzi o otwarcie na nowe możliwości. O to, by młode dziewczyny miały świadomość, że wyścigi nie są tylko dla chłopców. Na świecie jest wiele kobiet, które odnoszą sukcesy. "Dare to Be Different" jest dla nich, by wiedziały, że świat jest otwarty, że możliwości są przed każdą z nas - twierdzi Wolff.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"

Z pomocą może też przyjść ostatnia działalność F1. Królowa motorsportu niedawno zainaugurowała międzynarodowy program "F1 in Schools", w ramach którego w szkołach przedstawiane są niuanse i ciekawostki związane z F1. Również wśród dziewczyn.

- Musimy wyjść do ludzi i upewnić się, że aktywnie promujemy Formułę 1. To świetne miejsce docelowe dla wielu uczniów, tu mogą realizować swoje kariery na różnych płaszczyznach. Williams ma swoje osiągnięcia w tym zakresie. Prowadzimy różne akademie, organizujemy szereg konkursów. Coraz częściej zgłaszają się do nich kobiety, aplikują na stanowiska, przystępują do praktyk inżynierskich w naszej fabryce. W zeszłym roku mieliśmy nawet więcej zgłoszeń kobiet niż mężczyzn, jeśli chodzi o naszą Akademię Inżynierska - zdradziła Claire Williams.

Mężczyźni i kobiety - łączy ich jedna pasja

Przez wiele lat F1 rządził Bernie Ecclestone. Do Brytyjczyka przypięto łatkę osoby, która jest nieprzychylna kobietom w motorsporcie. To on m. in. dyskredytował osiągnięcia Danicy Patrick w wyścigach. Często powtarzał też, że kobiety nie są w stanie rywalizować na równych zasadach z mężczyznami.

Okazuje się jednak, że wśród najbliższych współpracowników Ecclestone'a często można było spotkać kobiety. Modelowym przykładem może być Kate Beavan, która dołączyła do F1 w 2003 jako prawnik, a następnie zajmowała się sprawami komercyjnymi.

- Bernie dawał przestrzeń do rozwoju. Robił to po cichu. Jeśli wierzyłeś, że musisz coś zrobić w taki sposób i odpowiednio to argumentowałeś, to zgadzał się na to. Jeśli widział w tobie potencjał, to stwarzał ci możliwości, by piąć się w górę. To było coś fantastycznego. Zaczynałam jako zwykły prawnik, a skończyłam jako osoba od komercyjnych projektów. Bernie nigdy nie szufladkował ludzi i to naprawdę dobrze o nim świadczyło. Teraz Liberty Media ma takie samo podejście - zdradza Beavan.

Beavan nie ma wątpliwości, że w F1 nikt nie na patrzy na płeć. - To merytokratyczny świat. Jeśli widzą, że dobrze wykonujesz swoją robotę, to nie obchodzi ich kim jesteś. Możesz być nawet różową żyrafą, a będą cię wspierać - dodaje Beavan.

Podobnego zdania jest Francesca Vanturi, która projektuje podwozia dla Ferrari. - Wszyscy dzielimy tę samą pasję. Niezależnie czy jesteśmy mężczyznami, czy kobietami. To ważne, bo z technicznego punktu widzenia pracujemy wspólnie nad stworzeniem szybkiego samochodu. Na to powinniśmy patrzeć, a nie na płeć - twierdzi Włoszka.

Czy w przyszłości zobaczymy kobietę na starcie do wyścigu F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×