Haas wyciąga wnioski. Zespół będzie ćwiczyć pit-stopy

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Kevin Magnussen za kierownicą Haasa
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Kevin Magnussen za kierownicą Haasa

Haas planuje dodatkowe treningi pit-stopów po tym, jak w trakcie Grand Prix Australii dwukrotnie popełnił błędy przy dokręcaniu kół Kevina Magnussena i Romaina Grosjeana. Przez to zespół stracił szansę na historyczny sukces.

W wyścigu o Grand Prix Australii Kevin Magnussen i Romain Grosjean mieli szansę na historyczny sukces. Kierowcy Haasa znajdowali się na czwartej i piątej pozycji, czym potwierdzili świetną formę amerykańskiej ekipy z przedsezonowych testów. Jednak ich wysiłek został zniweczony przez mechaników.

W ciągu dwóch okrążeń Duńczyk i Francuz pojawili się w alei serwisowej na zmianę opon. Każdemu z nich źle dokręcono koła, przez co odpadli oni z rywalizacji. Ekipa nie tylko straciła na dojechanie do mety w czołówce, ale została też ukarana grzywną w wysokości 10 tys. euro.

- Ten weekend był dla nas bardzo napięty, bo mieliśmy pewne problemy w treningach. Brakowało nam części zamiennych. Dlatego nie ćwiczyliśmy pit-stopów. To może być jedna z przyczyn tej sytuacji. To był kiepski pit-stop. Nawaliła jedna z nasadek na śrubę i nie wyłapaliśmy tego wystarczająco wcześnie. Postój trwa 2,5 s. i po prostu mieliśmy pecha - powiedział Gunther Steiner, szef zespołu.

Steiner podkreślił, że Haas zimą nie zmienił pracowników zajmujących się obsługą kierowców podczas wymiany opon. - W zeszłym roku nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji. Musimy bardziej nad tym popracować. Jak tylko dotrzemy do Bahrajnu, to poćwiczymy pit-stopy. Chcemy też, by nasi mechanicy zyskali pewność siebie po tych incydentach - dodał.

Amerykanie są najmłodszym zespołem w stawce F1, więc sytuacje podobne do tych z Melbourne nie wpływają pozytywnie na atmosferę wewnątrz Haasa. Steiner ma tego świadomość, ale podkreśla, że przed ekipą nadal wiele wyścigów i może ona jeszcze nieraz zaskoczyć kibiców i ekspertów.

- Musimy zachować pewność siebie. To był dziwaczny incydent, ale musimy nadal trzymać głowy wysoko. To może być nasz sezon. Zostaje nam przeanalizować co się wydarzyło, tak aby to się nie powtórzyło. Mamy dobre tempo. Samochód jest konkurencyjny i to nas podtrzymuje na duchu - zakończył szef Haasa.

ZOBACZ WIDEO Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie

Komentarze (1)
avatar
Maciek Adamek
26.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powodzenia w Bahrajnie Żeby w duecie do top 10 weszli na dzień dobry