Valtteri Bottas łączony z Ferrari. "Czas Raikkonena dobiega końca"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Toto Wolff

Po zakończeniu obecnego sezonu Formuły 1 wygasa umowa Valtteriego Bottasa z Mercedesem. Jeśli niemiecki zespół nie przedłuży kontraktu z Finem, to może on trafić do Ferrari. - Ten transfer ciągle jest możliwy - twierdzi jeden ze sponsorów Bottasa.

Nieudany początek sezonu w wykonaniu Valtteriego Bottasa sprawił, że pojawiły się znaki zapytania odnośnie jego przyszłości. Fin rozbił swojego Mercedesa w trakcie kwalifikacji, co przełożyło się na dopiero piętnastą pozycję startową w Grand Prix Australii. Do mety wyścigu 28-latek dojechał na ósmej pozycji.

Nie jest tajemnicą, że Mercedes oczekuje od swoich kierowców niemal bezbłędnej jazdy, bo ekipa z Brackley celuje w piąty tytuł mistrzowski z rzędu. Dlatego Bottas nie może sobie pozwolić na kolejne wpadki. Tym bardziej, że Niemcy mają też na celowniku takich kierowców jak Daniel Ricciardo czy Esteban Ocon.

- W porównaniu do zeszłego roku bardzo ważne jest, aby mieć dwa samochody na przodzie stawki, bo Ferrari i Red Bull są jeszcze mocniejsze - mówił w Australii Lewis Hamilton, drugi z kierowców Mercedesa.

Jeśli negocjacje Bottasa z obecnym pracodawcą nie potoczą się po jego myśli, najprawdopodobniej i tak pozostanie on w jednym z czołowych teamów Formuły 1. Fiński kierowca mógłby zastąpić Kimiego Raikkonena w Ferrari. - Myślę, że Valtteri będzie kontynuować swoją przygodę z Mercedesem, ale w F1 wszystko może się zdarzyć. Myślę, że czas Raikkonena dobiega końca. Już w zeszłym roku zobaczyliśmy, że jest nieregularny. Jego zainteresowanie dalszymi startami może maleć - powiedział Antti Aarnio-Wihuri, którego firma wspiera starty Bottasa w F1.

Bottas był już w przeszłości wymieniany w kontekście startów w stajni z Maranello. - Ten transfer nadal jest możliwy. Każdy kierowca F1 na którymś etapie swojej kariery marzy o jeździe w barwach Ferrari - dodał Aarnio-Wihuri.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Liczę, że przyjdą lepsze czasy

Źródło artykułu: