W trakcie testów zimowych oczy wielu ekspertów były zwrócone na sytuację w Scuderia Toro Rosso. Ekipa z Faenzy zmieniła dostawcę silników i rozpoczęła współpracę z Hondą. W minionych sezonach jednostki napędowe Japończyków były niezwykle awaryjne, co zadecydowało o tym, że McLaren zerwał kontrakt z Hondą.
Podczas próbnych jazd w Barcelonie Pierre Gasly i Brendon Hartley zanotowali dość długie przejazdy, w trakcie których nie mieli większych problemów z niezawodnością. Inauguracja sezonu w Australii pokazała jednak, że Honda nie uporała się jeszcze z wszystkimi bolączkami swojego silnika. Gasly nie ukończył rywalizacji na Albert Park ze względu na problemy z MGU-H w swoim samochodzie.
Francuz jest jednak optymistą i wierzy, że w kolejnych wyścigach Toro Rosso będzie w stanie podjąć rękawicę z najsłabszymi zespołami. - Będziemy konkurencyjni względem Williamsa i Force India - zapowiedział.
Szefów zespołu z Faenzy powinien jednak zmartwić fakt, że Toro Rosso było jedyną ekipą, która w Australii notowała gorsze tempo w porównaniu do ubiegłego sezonu. - Myślę, że rywale zrobili spory postęp. My w trakcie zimowych testów w Barcelonie na pewno wyglądaliśmy lepiej, niż wskazywałby na to wynik osiągnięty w Australii. Mamy potencjał i margines do poprawy - dodał Gasly.
Nadzieją dla fanów Toro Rosso pozostają wypowiedzi szefów tej ekipy, którzy zapowiadali, że w trakcie sezonu najnowszy model samochodu ma otrzymać sporą liczbę aktualizacji. Powinno to pozytywnie wpłynąć na jego poziom konkurencyjności.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland