Williams otworzył nowy sezon z zerowym dorobkiem punktowym po dwóch wyścigach. Brytyjska stajnia jest jedynym uczestnikiem mistrzostw, który znalazł się w takim położeniu, przez co zajmuje aktualnie ostatnią 10. lokatę w klasyfikacji konstruktorów.
Lance Stroll i Siergiej Sirotkin dojechali w komplecie do mety wyścigu na torze Sakhir, zajmując ostatnie miejsca. Kanadyjczyk i Rosjanin zapisali się w ten sposób w niechlubnej historii zespołu jako jedyni kierowcy, którzy ukończyli Grand Prix na ostatnich lokatach.
W 2015 roku podczas GP Monako przed identyczną kompromitacją uchronili Williamsa najsłabsi w stawce kierowcy teamu Marussia. Dwa lata wcześniej podczas GP Niemiec podobny "parasol ochronny" stworzyli kierowcy Caterhama oraz ponownie jeden z reprezentantów Marussii.
Do tegorocznych zawodów w Bahrajnie za najgorszy występ zawodników Williamsa sklasyfikowanych w końcowych wynikach wyścigu można było uznać GP Argentyny z 1979 roku. W tamtym sezonie czyli drugim roku startów Williamsa w F1 zespół po raz pierwszy wystawił do wyścigu duet kierowców. Podczas pierwszych zawodów na torze w Buenos Aires do mety nie dojechało aż trzynastu zawodników. Finiszujący wówczas na miejscach 9. i 10. - Alan Jones i Clay Regazzoni z Williamsa wyprzedzili na mecie tylko Dereka Daly'ego z zespołu Ensing.
W przypadku kolejnych fatalnych występów Sirotkina i Strolla na torach Formuły 1 jest wielce prawdopodobne, że w mediach rozgorzeje ponownie dyskusja o przekazaniu samochodu kierowcy rezerwowemu teamu Robertowi Kubicy. Polak odcina się stale od takich spekulacji i powtarza, że wykonuje swoją pracę do jakiej został zatrudniony przed sezonem przez Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy