Do zdarzenia między Maxem Verstappenem a Sebastianem Vettelem doszło w czternastym zakręcie, gdy Holender próbował wyprzedzić Niemca. Zaraz za tą dwójką znajdowali się Kimi Raikkonen oraz Lewis Hamilton. Obaj mieli niewiele czasu na reakcję.
- Zdecydowanie, martwiłem się o to, że dojdzie do wypadku. Szczególnie, gdy wykręcili bączka, to pomyślałem, że we mnie wjadą. Jechałem w tamtym miejscu ostrożnie, dotarłem do wierzchołka zakrętu i zobaczyłem, że stoją naprzeciwko mnie. Nie mogłem dokonać takiego manewru jak Kimi, musiałem jechać po lewej stronie toru - powiedział 33-latek.
Verstappen ostatecznie dojechał do mety na czwartej pozycji, ale sędziowie uznali go winnym incydentu z Vettelem i dopisali do jego wyniku 10 s. To sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku Hamilton zyskał jedno miejsce, wskutek kary dla Holendra. Wcześniej Hamilton również miał spięcie z Verstappenem, który miał świeższy komplet opon w swoim samochodzie i próbował go wyprzedzić w zakręcie numer siedem. Zakończyło się to wypchaniem 20-latka poza tor.
- Ósmy zakręt jest lepszy do wyprzedzania. W siódmym zakręcie, w jego zewnętrznej części, mamy brudną linię jazdy. To długi, szybki zakręt. Nie sądzę, aby jakikolwiek inny kierowca z czołówki próbował tam wcześniej wyprzedzać. Nawet nie widziałem Verstappena. Jechałem swoją linią jazdy - wytłumaczył tamto zdarzenie Hamilton.
Brytyjski kierowca przyznał, że nie rozumie manewru Verstappena, który mógł go wyprzedzić w innej części toru. - Oglądałem powtórki tego zajścia. Nie bardzo rozumiem, o co mu chodziło. Nie mam jednak z tym problemu. Koniec końców, muszę być wdzięczny za jego jazdę, bo dzięki niemu nie straciliśmy tak wielu punktów w Chinach - zauważył Hamilton, który po wyścigu odrobił kilka "oczek" do Vettela w klasyfikacji generalnej F1.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi