Odważna strategia Red Bulla podczas ostatniego wyścigu na torze w Szanghaju, opłaciła się i przyniosła austriackiej stajni nieoczekiwane zwycięstwo. Daniel Ricciardo i Max Verstappen jako jedyni wybrali się po świeże opony, gdy wyjechał samochód bezpieczeństwa i w końcowej fazie zawodów mieli wyraźnie lepsze tempo od kierowców Mercedesa i Ferrari.
Taką samą strategię mógł przyjąć Lewis Hamilton, który w momencie neutralizacji był między kierowcami Red Bulla. Mercedes pozostawił jednak Brytyjczyka na torze, ponieważ zdaniem inżynierów nowe opony nie dałyby mistrzowi takiej przewagi, aby poprawić swoją lokatę.
- W tamtym momencie sądziliśmy, że utrzymanie pozycji na torze będzie bardziej korzystne - tłumaczył szef teamu Toto Wolff. - W pierwsze fazie wyścigu nie było wyprzedzania, a opony w samochodzie Lewisa miały przejechane ledwie 10 okrążeń.
- Z naszych obliczeń wynikało, że na pośredniej mieszance dojedzie bez problemu do mety, a dodatkowa wydajność wynikająca z użycia świeżych miękkich opon, wcale nie dałaby takie przewagi. Z perspektywy czasu widać jednak, że było inaczej, ale wówczas nikt w zespole, również ja, nie uważał, że byłaby to słuszna strategia - dodał.
Wolff zaprzeczył jednocześnie, że jego zespół był zbyt skoncentrowany na Ferrari na tym etapie wyścigu i zapomniał o zagrożeniu płynącym ze strony Red Bulla, podkreślając, że zmiana taktyki "nie była na radarze Mercedesa".
- Ferrari i Mercedes wybrały identyczną strategię. Nie sądzę, aby była to kwestia koncentracji na przeciwniku, bo był to dynamiczny wyścig - powiedział Wolff. - Nie wiem czy Red Bull sam był zaskoczony swoim tempem, ale wszyscy pozostali owszem. W tamtych warunkach to był najlepszy wybór, ale my nie braliśmy nawet pod uwagę dodatkowego pit stopu - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi
I to jest właśnie różnica w podejściu. RedBull błyskawicznie zareagował, ściągnął dwóch od razu, podwójny pit stop i to w czasie leps Czytaj całość