Cięższe oraz szersze samochody Formuły 1 sprawiły, że obecnie nie mamy tak wielu manewrów wyprzedzania jak wcześniej. Było to widoczne zwłaszcza w wyścigu o Grand Prix Australii, dlatego Liberty Media zastanawia się nad zmianami w regulaminie. Wszystko po to, by poprawić jakość widowiska dostarczanego kibicom.
Jeden z pomysłów zakłada jak najszybsze wprowadzenie zmian w aerodynamice. Mniej rozwinięte konstrukcje przedniego oraz tylnego skrzydła nie zakłócałyby tak przepływu powietrza. W efekcie kierowca jadący z tyłu nie traciłby aż takiej siły docisku i mógłby lepiej planować swoje ataki.
Problem w tym, że część zespołów sprzeciwia się zmianom w aerodynamice już od sezonu 2019. Ekipy mają świadomość, że w roku 2021 w F1 dojdzie do kolejnej zmiany przepisów. Dlatego nie chcą wydawać środków na rozwiązania, które będą obowiązywać tylko przez dwa lata.
Inaczej ten problem widzi Robert Kubica. Polak jeszcze przed startem sezonu podkreślał, że obecna generacja samochodów F1 stała się zbyt ciężka. - Gdyby F1 wróciła do lżejszych pojazdów i nie koncentrowała się zbytnio na aerodynamice, to hamowanie byłoby trudniejsze. To dobrze wpłynęłoby na manewry wyprzedzania. Zawsze w F1 było tak, że gdy byłeś z przodu to moment hamowania był okazją dla rywala, by się znaleźć przed tobą - zauważył rezerwowy kierowca Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zdaniem 33-latka, wprowadzenie tego typu zmian dobrze wpłynęłoby też na pracę opon Pirelli. - Byłyby w stanie więcej wytrzymać. Kierowca mógłby znacznie mocniej obciążać opony - dodał Kubica.
Obecnie umiejętność dbania o opony stała się jednym z czynników, który decyduje o sukcesie w F1. Bolączką niektórych samochodów jest wąskie okno operacyjne, czyli potrzebują one niemal idealnych warunków, by w pełni wykorzystać właściwości danego ogumienia. Kubicy to się nie podoba.
- Wysoka waga pojazdu wpływa na wszystko. Na jazdę, na wybór linii wyścigowej i inne rzeczy. W moim czasie minimalna waga pojazdów wynosiła 620 kg. To było o 120 kg mniej niż obecnie. To daje jakieś 3,5 do 4 s. na okrążeniu - ocenił krakowianin.
Dlatego też Polak nie ukrywa, że nie jest wielkim orędownikiem obecnej generacji samochodów. - Poruszają się niezwykle ślamazarnie. Zwłaszcza przy małych prędkościach. Kiedy po raz pierwszy wyjechałem na tor za kierownicą obecnego samochodu F1, to byłem w szoku, że prowadzenie go może być tak kłopotliwe - stwierdził.
Kubica podkreśla też, że obecnie inaczej prowadzi się samochód w kwalifikacjach, gdy nie jest on zalany paliwem, a inaczej przygotowany na wyścig. - Musimy pamiętać o jednym. W przeszłości ustawialiśmy się na starcie do wyścigu w pojazdach, które ważyły mniej więcej tyle, ile teraz ważą w kwalifikacjach! To nieprawdopodobne. Jednak samo "odchudzenie" konstrukcji nie wystarczy. W grę w F1 wchodzi kilka kwestii. Nie ma jednego rozwiązania, które będzie lekiem na wszystkie dolegliwości - zakończył Polak.