Azerbejdżan dołączył do kalendarza mistrzostw świata Formuły 1 w roku 2016. Umowę w sprawie organizacji wyścigu na ulicznym torze w Baku podpisywał jeszcze Bernie Ecclestone. Kontrakt został zawarty na dziesięć lat, ale zawiera on klauzulę, która pozwala zakończyć współpracę po ledwie pięciu sezonach.
Organizatorzy Grand Prix Azerbejdżanu prowadzą obecnie rozmowy z firmą Liberty Media, która odkupiła F1 od Ecclestone'a. Azerowie liczą, że uda im się wynegocjować lepsze warunki organizacji wyścigu, dzięki temu królowa motorsportu pozostanie w "krainie ognia".
- Mamy kontrakt na organizację pięciu wyścigów począwszy od sezonu 2016. Żadna ze stron nie może go złamać. Jedyne wyjście to porozumienie obu stron w tej sprawie. Nie zdecydowaliśmy się jednak na uruchomienie "klauzuli wyjścia". Póki co, negocjujemy warunki drugiej części umowy. Wszyscy wiemy, że musimy poprawić jej warunki, tak aby były one dobre dla nas i F1 - zdradził Arif Rahimow, promotor wyścigu w stolicy Azerbejdżanu.
Rahimow nie przyznał tego wprost, ale Azerom zależy na zmniejszeniu kosztów organizacji wyścigu. - Chcemy być bliżej średniej obowiązującej w F1. Takie informacje dotarły do opinii publicznej, więc wszyscy wiedzą ile ona wynosi. Nasze wartości odbiegają od średniej wartości. Mamy świadomość, że organizatorzy europejskich rund mniej płacą za Grand Prix, bo ponoszą mniejsze koszty. Nie muszą tak wiele wydawać na logistykę, itd. To nie jest jednak jedyna kwestia, jaką mamy do przedyskutowania. Są też pewne komercyjne warunki do omówienia. Oni chcą spróbować pewnych nowych rozwiązań przy organizacji wyścigów, więc każdą ze stron czeka wysiłek, by ten biznes był opłacalny - dodał Rahimow.
Wcześniej spekulowano, że pojawienie się w przyszłym roku w kalendarzu wyścigu o Grand Prix Miami sprawi, że Azerbejdżan zniknie z mapy F1. Rahimow zdementował te pogłoski. - Nie widzę jakiegokolwiek sygnału ze strony Liberty Media, by nie chciała dłużej naszego Grand Prix. Gdy wkrótce zostanie opublikowany kalendarz F1 na sezon 2019, to takie plotki ucichną - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Boniek nie zmienia zdania o racach. "Są bezpieczne. Niebezpieczni są ludzie"