Wyścig o Grand Prix Kanady zakończył się fatalnie dla Williamsa. Już na pierwszym okrążeniu swój samochód roztrzaskał Lance Stroll. Kanadyjczyk zderzył się z Brendonem Hartleyem i obaj odpadli z dalszej rywalizacji.
- Nic mi nie jest. Miałem dobry start, zyskałem kilka pozycji. Znajdowałem się blisko Brendona, ale samochód stracił przyczepność. Starałem się uratować sytuację. Tyle, że nie było tam miejsca dla naszej dwójki. Dotknęliśmy się i Brendon wylądował w ścianie. Sytuacja nie jest dobra, ale takie są wyścigi - skomentował 19-latek.
Do mety w Kanadzie dojechał za to Siergiej Sirotkin. Tyle, że Rosjanin będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o występie na torze im. Gillesa Villeneuve'a. Problemy z modelem FW41 sprawiły, że 22-latek nawet nie podjął walki z rywalami i zajął ostatnie miejsce.
Po tak fatalnym występie Strolla i Sirotkina, wracają pytania o danie szansy Robertowi Kubicy. - Kubica chce dostać swoją szansę i pokazać co może zrobić dla Williamsa. Patrzy na Strolla i Sirotkina i myśli sobie, że jest w stanie pojechać lepiej niż oni. Na pewno chciałby wrócić do F1. Był świetny w trakcie swojej pierwszej przygody w F1. Wygrał wyścig w Kanadzie w roku 2008. Ma wielki talent, ale rzeczywistość jest przeciwko niemu - ocenił w "BBC" Jolyon Palmer, były kierowca Renault.
Brytyjczyk uważa, że Kubicy trudno będzie wskoczyć w miejsce któregoś z etatowych kierowców Williamsa w tym sezonie. - Zespół mógłby skorzystać na doświadczeniu Polaka, ale będzie mu piekielnie trudno, bo obaj kierowcy Williamsa wnoszą do budżetu wsparcie finansowe - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"