Pod koniec sezonu 2016 stało się jasne, że przygoda Jensona Buttona z Formułą 1 dobiega końca. Brytyjczyk miał jednak nadal ważny kontrakt z McLarenem, co doprowadziło do tego, że w maju 2017 roku zastąpił w Grand Prix Monako Fernando Alonso. Hiszpan tego dnia startował bowiem w Indianapolis 500.
W ubiegły weekend Button i Alonso spotkali się przy okazji wyścigu 24h Le Mans. Doświadczony Brytyjczyk postanowił spróbować swoich sił w wyścigach długodystansowych. O ile Hiszpan triumfował we Francji razem z ekipą Toyoty, o tyle Button nie dojechał do mety z powodu awarii samochodu SMP Racing.
Alonso i Buttona różni jednak fakt, że ten pierwszy nadal startuje w F1. - To było niesamowite - powiedział mistrz świata z sezonu 2009 o swoim pierwszym występie w 24h Le Mans.
Brytyjczyk nie ukrywa, że pozostał w F1 zbyt długo. - Miałem swój czas w F1, spędziłem tam długie lata i odejście stamtąd było wspaniałe. To był dobry moment na to. Gdybym miał jednak wybór, jeśli mam być szczery, to odszedłbym wcześniej. Już w połowie sezonu 2016 - dodał Button.
38-latek trafił na jeden z gorszych momentów historii McLarena. Sojusz Brytyjczyków z Hondą zakończył się bowiem fatalnie dla ekipy z Woking. - Teraz jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Cieszę się życiem, które jest wspaniałe. Do tego mam możliwość ścigania się samochodami, którymi zawsze chciałem - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polscy kibice już w Moskwie. Będzie wielka zbiórka przed meczem z Senegalem