Już sobotnie kwalifikacje na torze Paul Ricard pokazały, że McLaren we Francji nie dysponuje konkurencyjnym pakietem. Fernando Alonso i Stoffel Vandoorne nie byli w stanie awansować do Q2, zaś szefostwo zespołu zdradziło, że tegoroczny model ma poważne problemy z aerodynamiką.
W niedzielę sytuacja Brytyjczyków nie uległa zmianie. Alonso nie dojechał do mety, wycofując się z rywalizacji na ostatniej pozycji. Nieco lepiej wypadł Vandoorne, który osiągnął jedenaste miejsce. Był to jednak kolejny weekend, w trakcie którego McLaren nie zdobył punktów. Dlatego też po zakończeniu rywalizacji w motorhomie teamu z Woking zwołano specjalny sztab kryzysowy.
- Nie mogę powiedzieć, co dokładnie zostało powiedziane. Były to jednak słowa zachęty dla całego zespołu. Był z nami cały personel, bo to trudny okres dla nas. Każdy z nas naciska i mamy nadzieję, że wkrótce się poprawimy - powiedział Belg.
Frustracji w trakcie wyścigu nie ukrywał Alonso, który przez radio krytykował zespół. Hiszpan zapewnił jednak, że wierzy w odwrócenie losów. - Wolę być tutaj niż w domu. Jestem jednym z dwudziestu kierowców, wykonujemy najlepszą pracę na świecie. To prawda, że nie byliśmy zbytnio konkurencyjni, ale ciągle się staramy, próbujemy nowych rzeczy. Ufam McLarenowi. To był gorszy weekend, ale wiem, że w kolejnych wyścigach mamy mieć sporo nowych części - stwierdził doświadczony kierowca.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Nawałka nie ma zastrzeżeń do zaangażowania graczy. "Dali z siebie wszystko"