O przyszłości Fernando Alonso w Formule 1 spekuluje się już od kilku sezonów. Prasa była przekonana, że 36-latek postanowi odejść, gdy McLaren nie będzie w stanie szybko wrócić do czołówki mistrzostw. Zespół nie liczy się w walce o mistrzostwo przynajmniej od 2012 roku.
Oczekuje się, że wkrótce może dojść do potwierdzenia decyzji o zakończeniu kariery przez kierowcę, ponieważ team z bazą w Woking ponownie nie da mu nadziei na powrót do walki o zwycięstwa. Alonso twierdzi jednak, że jest otwarty nawet na transfer do Ferrari, Mercedesa czy Red Bulla.
- Nie wiem dlaczego powszechnie uważa się, że albo zostanę z McLarenem albo odejdę z Formuły 1 - stwierdził Hiszpan w wywiadzie dla "The Times". - W Formule 1 jest więcej zespołów. W tej chwili są trzy ekipy jeżdżące w zupełnie innej lidze niż pozostali i jak widzimy w ich szeregach też może dochodzić do pewnych roszad. Ich kierowcom kończą się kontrakty z końcem sezonu i zobaczymy jak potoczy się ich sytuacja.
Alonso postawił jednak warunek, że w przypadku pozostania w F1 musi już w przyszłym roku otrzymać samochód, który będzie bardziej konkurencyjny niż obecny. W inny wypadku postanowi skupić się zdobyciu ostatniego trofeum potrzebnego mu do skompletowania potrójnej korony motosportu - zwycięstwa w Indianapolis 500.
- Muszę zastanowić się nad tym, co będzie najlepsze dla mojej przyszłości i jaka propozycja okaże się bardziej atrakcyjna - wywalczenie potrójnej korony i wygrywanie w innej serii czy po prostu kontynuowanie kariery w F1. Jeśli będzie to Formuła 1 to tylko w konkurencyjnym środowisku, które pozwoli mi liczyć się w grze o zwycięstwa lub podia - podkreślił.
Fernando Alonso jest obecnie najbardziej doświadczony kierowcą F1 w stawce. Hiszpan świętował niedawno swój 300-setny weekend Grand Prix. W historii więcej startów w królowej motosportu zaliczyli tylko Rubens Barrichello, Michael Schumacher oraz Jenson Button.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia: rozżalenie wśród kibiców. "Czują się oszukani"