Po wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii rozgorzała dyskusja na temat zachowania sędziów. Na Silverstone nałożyli oni na Kimiego Raikkonena karę 10 s za wjechanie w samochód Lewisa Hamiltona. Tymczasem we wcześniejszym wyścigu we Francji za podobny incydent Sebastian Vettel otrzymał jedynie 5 s.
Jolyon Palmer zasugerował wtedy nawet, że stewardzi powinni odstąpić od nakładania kar na kierowców, bo kibice uwielbiają emocje związane z jazdą w kontakcie i bezpośrednią walką. Brytyjczyk zasugerował, by konsekwencje wyciągać jedynie względem bardzo brutalnej i niesportowej jazdy.
Podobnego zdania jest Daniel Juncadella, który w przeszłości był kierowcą testowym w Williamsie i Force India, a obecnie ściga się w serii DTM. Hiszpan uważa, że w królowej motorsportu mamy do czynienia z dwoma zawodnikami, którzy bardzo często popełniają faule na torze. Są to Kevin Magnussen oraz Max Verstappen.
- Myślę, że sędziowie powinni pamiętać różne manewry z przeszłości. Magnussen to tylko przykład. Pisałem to już na Twitterze, że już od czasów F3 jest szalony. Myślę, że za każdym razem, gdy wywinie na torze coś podejrzanego, to powinien zostać ukarany. To samo tyczy się Verstappena, który jest bardzo agresywny. Musi istnieć jakiś sposób na uspokojenie go - ocenił Juncadella.
27-latek jako przykład bardzo czysto jeżdżącego kierowcy podał za to Charlesa Leclerca. - Skoro on potrafi jechać w sposób czysty i nie jest agresywny, to jeśli dochodzi do jakiegoś wątpliwego incydentu z jego udziałem, to sędziowie nie powinni go karać w każdej sytuacji. Tak to powinno wyglądać - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Deschamps zapanował nad kadrą. "Francuzi często mieli problem z przerośniętym ego"