Na początku sierpnia Daniel Ricciardo zdecydował się na zaskakujący ruch. Australijczyk postanowił, że opuści szeregi Red Bull Racing po sezonie 2018 i związał się z Renault. Jego decyzja może dziwić, bo "czerwone byki" są teraz trzecią siłą w F1. Mają w swoim dorobku 223 punkty. Tymczasem Francuzi zgromadzili w obecnej kampanii ledwie 82 "oczka".
- Jego transfer pokazuje, że jest w nas silne pragnienie, by nadrobić dystans do najlepszych drużyn. Daniel w ten sposób docenia pracę i progres, jakiego dokonało Renault w ostatnich dwóch latach. Jego talent i charyzma to dla nas dodatkowy bonus. Musimy mu się odwdzięczyć za otrzymane zaufanie i stworzyć najlepszy możliwy samochód - powiedział Cyril Abiteboul, szef Renault.
Francuz podkreśla jednak, że nie należy oczekiwać, by Ricciardo wygrał wyścig F1 w nowych barwach już w kolejnym sezonie. - Głównym celem jest walka o tytuł w roku 2021. Mamy jednak nadzieję, że już w sezonie 2020 Daniel będzie w stanie wygrywać pojedyncze wyścigi. Zdajemy sobie jednak sprawę, że kierowca mający 29-30 lat, i to dotyczy też Nico Hulkenberga, nie chce jeździć dla samej jazdy. Dążą do czegoś więcej - dodał Abiteboul.
Abiteboul w rozmowie z "Auto Hebdo" zdradził, że Ricciardo udało się namówić do transferu, po tym jak Red Bull postanowił związać się z Hondą od sezonu 2019. Australijczyk miał być nieufny co do osiągów japońskiego silnika.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: Jesteśmy prawdziwą potęgą. Mamy złotą reprezentację