Nie jest tajemnicą, że Fernando Alonso obrał sobie za cel rywalizację w innej serii wyścigowej. Marzeniem Hiszpana jest zdobycie potrójnej korony w motorsporcie. Po tym jak triumfował w Grand Prix Monako i 24h Le Mans do zgarnięcia pozostaje mu jedynie triumf w Indianapolis 500. Dlatego wyjściem dla 37-latka na przyszły sezon mogą być regularne starty w IndyCar.
Szanse na to są tym większe, że o wejściu do amerykańskiej serii wyścigowej myśli też McLaren. Do testów Alonso mogłoby dojść kilka dni po wrześniowym wyścigu w Portland. Były mistrz świata F1 miałby do dyspozycji tor Barber Road.
- Wiem, że w ostatnich dniach pojawiła się taka możliwość. Będę nad tym myśleć i zobaczymy czy test dojdzie do skutku. Może to być interesujące, ponieważ czerpałem frajdę ze startu w Indianapolis 500 w roku 2017. Nie znam obecnej specyfikacji pojazdów z IndyCar, więc na pewno byłoby to pomocne - powiedział Alonso.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Polska WAG's, która podbije Włochy
W najbliższym czasie Hiszpan nie będzie narzekać na nudę. Wprawdzie w F1 ciągle trwa przerwa wakacyjna, ale kierowca z Oviedo ma zaplanowany występ w wyścigach długodystansowych.
- Myślę o wyzwaniach jakie czekają mnie w przyszłym roku. Zła wiadomość dla mediów i fanów jest taka, że nie należy szybko oczekiwać mojej decyzji. Najwcześniej będę miał coś do powiedzenia w październiku. Dlatego trzeba będzie nieco poczekać, w tym okresie pojawi się też sporo spekulacji - dodał.
Tymczasem według informacji "Motorsportu", jeszcze w sierpniu McLaren może potwierdzić swoje wejście do IndyCar. Zespół z Woking miałby nawiązać współpracę z Chevrlotem.